STANCA PIĄTA1. Pierwotne Siedem, początkowe Siedem De-chów Smoka Wiedzy tworzy kolejno w swoich świętych współkrążących Dechach ognistą trąbę powietrzną. Bez wątpienia jest to najtrudniejsza strofa do wytłumaczenia, a jej język może być zrozumiany jedynie przez tego, kto w pełni pojmuje wschodnie alegorie i ich mętną frazeologię. Z pewnością padnie pytanie, czy okultyści wierzą we wszystkich Budowniczych, Lipików, Synów Światła jako w /sfory, czy też są to tylko proste imaginacje, wyobrażenia? Odpowiedź jest jedna i prosta: Po uzyskaniu odpowiedniego zezwolenia na wyobrażanie uosobionych Sił (energii) musimy dopuścić istnienie tych Istności, jeżeli nie chcemy odrzucić istnienia Duchowej Ludzkości wewnątrz fizycznej ludzkości. Szeregi tych Synów Światła i Umysłu Rodzonych Synów pierwszego objawionego Promienia Nieznanego Wszystkiego są tym rzeczywistym korzeniem duchowego człowieka. Jeśli chcemy wierzyć w tę niefilozoliczną tezę (dogmat) o specjalnie stwarzanej duszy dla każdego ludzkiego zarodka (rodzonego) od czasów Adama musimy przyznać słuszność okultystycznej nauce. Do tego zagadnienia jeszcze powrócimy, a teraz przypatrzmy się bliżej znaczeniu, jakie ma ta właśnie strofa. Ta doktryna uczy stawać się boskim, zupełnie świadomym bogiem – ale, nawet najwyższe duchowe inteligencje muszą przechodzić przez stan ludzki. Mówiąc ludzki mamy na myśli nie tylko ziemską ludzkość, ale także wszystkich śmiertelników, zamieszkujących w każdym świecie, to znaczy tych inteligencji, które osiągnęły stan równowagi pomiędzy materią a duchem, jak to jest teraz, po przejściu środkowego punktu Czwartej Korzennej Rasy Czwartego Kręgu. Każda istota musiała wywalczyć dla siebie prawo bycia boską – przez samo doświadczenie. Wielki niemiecki filozof i myśliciel, Hegel, musiał wiedzieć lub odczuwał intuicyjnie tę prawdę, kiedy mówił, że nieświadomy rozwinął wszechświat tylko w nadziei osiągnięcia czystej samoświadomości, aby stać się – dosłownie – człowiekiem. To jest także tajemne znaczenie często powtarzanej frazy w Pura-nach, dotyczącej Brahmy, który bezustannie jest poruszany żądzą tworzenia. Wyjaśnia to również ukryte kabalistyczne znaczenie sentencji, która mówi: Dech staje się kamieniem, kamień rośliną, roślina zwierzęciem, zwierzę człowiekiem, człowiek duchem, duch bogiem. Z tego wynika, że wszyscy – Umysłu Rodzeni Synowie, Rishi, Budowniczowie, itd. – byli ludźmi, w jakichkolwiek formach i postaciach w innych światach, wyprzedzających Manwatarę. Ten temat, tak bardzo mistyczny, jest najtrudniejszy do wytłumaczenia w każdym szczególe i znaczeniu, ponieważ w nim jest zawarte pełne misterium rozwojowego, ewolucyjnego tworzenia. Jedna lub dwie frazy w wierszu żywo przypominają w pamięci podobne zdania z kabały lub frazeologię króla psalmów. W obu wypadkach Bóg tworzy wiatr, który jest jego posłańcem a Płomienie Ognia wykonawcami. Ezoteryczna doktryna posługuje się bardziej obrazowym pojęciem. Ognisty Wiatr jest żarzącym się kosmicznym pyłem, który następuje magnetycznie; podobnie jak żelazne opiłki są przyciągane przez magnes, tak i myśl jest kierowana do Tworzących SH. Ale ten kosmiczny pył jest czymś więcej, gdyż każdy atom we wszechświecie jest potencjalnie samoświadomy i jak monady Leibnitza, sam w sobie i sam dla siebie wszechświatem. Jest atomem i Aniołem. Wypada zauważyć, że A. R. Wallace, jeden z luminarzy nowoczesnej szkoły ewolucji, podczas dysputy na temat niedokładności naturalnego doboru jako jedynego czynnika fizycznego rozwoju człowieka uznał w zasadzie przedstawiony wyżej pogląd. Wyrażał opinię, iż rozwój człowieka byt kierowany i wspierany przez Wyższe Inteligencje, których działanie jest koniecznym czynnikiem w planie natury. Raz podjęta i przyjęta w jednym miejscu działalność Wyższej Inteligencji staje się logicznym wnioskiem i jest dalej rozszerzana. Niemniej jednak nie można przeprowadzać żadnych konkretnych i wyraźnych granic, 2. Tworzą z niego posłańca ich woli. Dzyu staje się Fohatem; ten szybki syn Boskich Synów, których synami są Lipiki (nie można zapominać o różnicy pomiędzy Budowniczymi, Planetarnymi Duchami a Lipika-mi), oblatujący okrągłe zlecenia. Fohat jest rumakiem, a myśl jeźdźcem (czyli znajduje się pod wpływem prowadzącej myśli). On przebiega jak błyskawica przez ogniste chmury (kosmiczne mgły); bierze Trzy, Pięć i Siedem kroków przez Siedem wyższych rejonów i Siedem niższych (świat, który ma być). Wznosi swój głos i zwołuje niezliczone iskry (atomy) i łączy je razem. To wskazuje na Pierwotne Siedem, wykorzystujące jako rydwan (Wahana lub objawione przedmioty, które stają się symbolami sify, nimi kierującej) fohata, który z tego powodu jest nazwany Wysłannikiem Ich Woli – Ognistym Wiatrem, Wskazuje na to określenie: Dzyu staje się Fohatem. Dzyu to jedna rzeczywista, magiczna wiedza, czyli okultystyczna mądrość, która ma udział w wiecznych prawdach i początkowych przyczynach i staje się niemal wszechmocną sita, o ile jest użyta we właściwym kierunku, Jego przeciwieństwem jest Dzyu-mi, mający udział tylko w iluzjach, złudzeniach i fałszywych przejawieniach. podobnie jak w naszych egzote-rycznych naukach. W tym wypadku Dzyu jest wyrazem zbiorowej Mądrości Dhyani-Buddhów. Biorąc pod uwagę fakt, że czytelnik nie jest zaznajomiony z Dhyani-Buddhami należy od razu powiedzieć, że według orientalistów jest pięciu Dhyani-Buddhów, którzy są Niebiańskimi Buddhami, a ich przejawieniami w świecie kształtów i materii są ludzkie Buddhy. Tym niemniej ezoterycznie jest siedmiu Dhyani-Buddhów, z których obecnie tylko pięciu jest objawionych, pozostali dwaj przyjdą dopiero w szóstej i siódmej Korzennej Rasie. To oni są odwiecznymi prototypami Buddhów, którzy pojawiają się na naszej Ziemi. Na przykład Ami-tabha jest Dhyan-Buddhą Gotamy Sakyamuni i przejawia się w nim, kiedykolwiek ta wielka dusza wcieli się na Ziemi, tak jak było z Tzon-kha-pem – pierwszym i największym reformatorem tybetańskim, który utworzył Żółte Czapki i był Awatarem Arnitabhy (niebiańskie imię Gotamy Buddhy). Jak Awalokiteśwara, jako synteza siedmiu Dhyani-Buddhów, był pierwszym Buddhą (Logosem), tak Ami-tabha – w Japonii zwany Amida (Buddhą) – jest wewnętrznym bogiem Golamy. Dhyani-Buddhy są, jak to poprawnie ujął profesor R. Davis: wspaniałymi odpowiednikami (duplikatami) w mistycznym świecie każdego ziemskiego i śmiertelnego Buddhy, wolnymi od fałszywych warunków materialnego życia – uwolnieni Manushi-Buddhy są przeznaczeni do kierowania Ziemią, panowania nad nią w tym kręgu. Są Buddhami Medytacji (kontemplacji, rozważania) i wszyscy są Anupadaka (bez rodziców), czyli samorodni z boskiej istoty (esencji). Ezoteryczne nauki podają, że każdy Dhayni-Budhha ma zdolność utworzenia z siebie równego sobie niebiańskiego syna, Dhyan-Bodhisattwę, który, po śmierci Manushi-Buddhy, ma kontynuować jego pracę. To twierdzenie oparto na fakcie, że dzięki wyższemu wtajemniczeniu, dokonanemu przez olśnienie Duchem Buddhy (który, według orientalistów, jest twórcą owych pięciu Dhyani-Buddhów), kandydat zasadniczo staje się Bodhisattwą, stworzonym mocą Wielkiego Inicjatora. Fohat, będąc jednym z najważniejszych, o ile nie najważniejszym czynnikiem w ezoterycznej kosmogonii, powinien być dokładnie opisany. Jak Eros w najstarszych greckich kosmogoniach jest trzecią osobą pra-pierwotnej trójcy – Chaos, Gaja, Eros – która odpowiada kabalistycznej trójcy: Ain-Soph, (bezgranicznej wszystkości – chaos jest przestrzenią od Xaivw, próżnią), Shekinah i Starym Dniom (lub Duchowi Świętemu) – tak fohat jest jedną rzeczą w jeszcze nie objawionym wszechświecie i czymś innym w zjawiskowym kosmicznym świecie. W tym ostatnim jest on tą okultystyczną (ukrytą, tajemna), elektryczną, żywotną siłą, która pod Wolą Twórczego Logosa łączy i zbiera razem wszystkie formy, dając im pierwszy impuls, który w czasie staje się prawem. W nieobjawionym wszechświecie fohat nie jest niczym więcej niż Eros, ów skrzydlaty, piękny chłopiec – Kupidyn, Miłość. Fohat nie styka się z wszechświatem, ponieważ ten ostatni jeszcze nie zaistniał, jeszcze nie jest zrodzony, a bogowie nadal śpią w łonie Ojca-Małki. On jest abstrakcyjną, filozoficzną ideą. Sam z siebie jeszcze niczego nie stworzył, ale jest jednak tą potencjalną, twórczą siłą, skutkiem której noumen wszystkich przyszłych zjawisk rozdziela się, aby ponownie zjednoczyć je w mistycznym, nadzmysłowym czynie i wydać tworzący promień. Kiedy ujawnia się Boski Syn wówczas Fohat staje się kierującą i działającą siłą, powodującą, że Jedno staje się Dwa i Trzy – na poziomie objawionego kosmosu. Potrójny Jeden różnicuje się w Wielu \ wówczas fohat przekształca się w tę siłę, która przyciąga podstawowe atomy, zbiera je i łączy. Echo pierwotnej nauki odnajdujemy we wczesnej mitologii greckiej – Erebus i Noks zostali zrodzeni z chaosu i pod działaniem Erosu zrodzili Eter i Hemer, Światło Wyższych Poziomów i Światło Niższych, czyli ziemskich sfer. Ciemność rodzi, wytwarza Światło. W Puranach Wola lub Pragnienie Brahmy tworzy, w fe-nickiej kosmogonii doktryna Sanchoniathona, co pragnie, jest pryncypium tworzenia. Fohat jest blisko związany z Jednym Życiem. Od Nieznanego Jednego, Bezgranicznej Całości wychodzi Jeden Objawiony, Manwataryczne Bóstwo; to jest Uniwersalny Umysł, który, będąc odłączony od swojego źródła, jest Demiurgiem lub Twórczym Logosem zachodnich kabalistów, jak i Czterotwarzowym Brahmą hinduskiej religii. Rozpatrywany w swoim całokształcie z punktu widzenia objawionej Boskiej Myśli w ezoterycznej doktrynie przedstawia Zastępy Wyższych Twórców – Dhyani-Czochanów. Równocześnie z ewolucją Uniwersalnego Umysłu Ukryta Mądrość Adi-Buddhy – jednego, najwyższego i wiecznego – przejawia się jako Awalokiteśwara (Objawiony Iśwara), który jest Ozyrysem Egipcjan, Ahura-Mazdą zoroastrian, Niebiańskim Człowiekiem hermetycznej filozofii, Logosem platoników i Atmanem wedantystów. Przez działanie Objawionej Mądrości, czyli mahatu – reprezentowanej przez niezliczone ośrodki duchowej energii w kosmosie – odzwierciedlenie Uniwersalnego Umysłu, które jest kosmiczną ideą i intelektualną siłą, towarzyszącą podobnym ideom, staje się przedmiotowo fohatem buddyjskich ezoterycznych filozofów. Fohat podąża szlakiem siedmiu pryncypiów akaszy, wpływa (oddziałuje) na objawioną substancję (lub jeden element) i dyferencjonując ją na rozliczne ośrodki energii uruchamia prawo kosmicznej ewolucji, która w posłuszeństwie wobec idei uniwersalnego umysłu wzbudza życie we wszystkich różnych stanach bytu i przejawienia w Systemie Słonecznym. System Słoneczny, pobudzony do życia przez owe czynniki, składa się z Siedmiu Pryncypiów, jak wszystko inne w tych centrach (ośrodkach). Tak uczy transhimalajski ezoteryzm. Każda filozofia ma jednak swój własny sposób rozdzielania tych pryncypiów. Zatem fohat jest uosobieniem elektrycznej, życiowej energii (siły), transcendentalnie wiążącej w jedność wszystkie kosmiczne energie, zarówno na niewidocznych, jak i objawionych planach (poziomach), które to działanie w ogromnej mierze jest podobne do działania żywej siły, tworzonej przez wolę, w tych zjawiskach, gdzie pozorny podmiot oddziałuje na pozorny przedmiot i wprawia go w ruch. Fohat nie jest jednak tylko Żywym symbolem i zbiornikiem owej siły; przez okultystów bowjem jest widziany jako Istota; siły, na które wpływa, są kosmiczne, ludzkie i ziemskie i oddziałuje na każdym planie (poziomie) pod każdym względem. Na ziemskim planie jego wpływ jest odczuwany w magnetycznych i aktywnych siłach, wytwarzanych przez silne pragnienia (wolę) magnetyzera. Na kosmicznym natomiast poziomie jest obecny w konstruktywnych siłach (twórczych, budujących), które podczas formowania rzeczy – od planetarnego systemu w dół aż do świetlika czy polnej stokrotki – realizują plan, zawarty w Umyśle Natury, Boskiej Myśli, dotyczący rozwoju i wzrostu każdej poszczególnej rzeczy. Metafizycznie jest uprzedmiotowioną Myślą Bogów; Słowo stało się Ciałem na niższym stopniu i posłańcem kosmicznej i ludzkiej idei; aktywnie działającą siłą w życiu wszechświata. W swoim drugim aspekcie fohat jest Słoneczną Energią, elektrycznym, żywotnym fluidem, chroniącym Czwartą Zasadę – Zwierzęcą Duszę Natury – lub Elektryczność. W 1882 roku prezes Towarzystwa Teozoficznego, Olcott, naraził się na potępienie, twierdząc w jednym ze swoich wykładów, że elektryczność jest materią. Tym niemniej, taka jest nauka Doktryny tajemnej. Dopóki europejska nauka tak mało wie o jej prawdziwej naturze, być może silą, energia byłyby lepszym określeniem. Jednakże elektryczność jest materią, tak samo jak eter, ponieważ jest atomowa, chociaż w rzeczywistości kilka stopni oddziela ją od eteru. Śmiesznym jest argument, że niepojęta przez naukę nie może być nazwana materią. Elektryczność jest niematerialna w tym sensie, że jej molekuł nie można zobaczyć ani eksperymentować nimi; może jednak być – a tak mówi okultyzm – atomowa, jest zatem materią. Ale przyjmijmy, że dyskutowanie o tym w takich terminach jest nienaukowe. Jeśli elektryczność jest źródłem energii, po prostu energią i siłą, gdzie w takim razie jest ta siła lub energia, którą można by wyobrazić sobie bez myślenia o materii? Maxwell, matematyk i jeden z największych znawców elektryczności i jej zjawisk, przed paroma laty powiedział, że elektryczność jest materią, nie tylko ruchem: Jeżeli przyjmiemy hipotezę, że elementarne [podstawowe] substancje składają się z atomów, nie możemy nie przyjąć, iż elektryczność, tak pozytywna jak i negatywna, dzieli się na podstawowe cząstki, które zachowują się jak atomy elektryczności. Powiemy więcej twierdząc, że elektryczność jest nie tylko substancją, ale także ema-nacją Istoty, która nie jest Bogiem ani diabłem, ale jedną z tych niezliczonych Istot, rządzących i prowadzących nasz świat według odwiecznego prawa karmy. Powróćmy jednak do fohatu. Jest on związany z Wisznu i Suryą w jej wczesnym aspekcie pierwszego boga; Wisznu nie jest ważnym bogiem w Rigwedzie. Korzeniem imienia Wisznu jest wish – przenikać; fohat również jest nazywany przenikającym t formującym, ponieważ kształtuje on atomy z surowej materii. Znane jest doświadczenie, zgodnie z którym piasek położony na wibrującej metalowej płycie wytwarza figury, różnie określane, Czy jednak nauka jest w stanie dokładnie to wytłumaczyć? W świętym tekście Rigwedy Wisznu również jest przejawieniem, manifestacją Słonecznej Energii, przechodzącej trzema krokami przez siedem sfer świata; podkreślmy wszakże, iż wedyczny Bóg ma niewiele wspólnego z Wisznu późniejszych czasów. Dlatego obaj są tożsami w tym wyjątkowym aspekcie i jeden jest kopią drugiego. Owe Trzy i Siedem kroków w ezoterycznej doktrynie odnoszą się zarówno do siedmiu sfer, zamieszkanych przez ludzi, jak i siedmiu rejonów Ziemi. Wbrew działaniom tzw. orientalistów wspomniane siedem światów lub sfer naszego planetarnego łańcucha zostały opisane i wyłożone w hinduskich pismach. Jak zdumiewające są te liczby w odniesieniu do liczb innych kosmogonii i ich symboli, można zobaczyć w porównaniu i paralelach, dokonanych przez studiujących starożytne religie. W Rigwedzie Trzy kroki Wisznu przez. Siedem regionów wszechświata były różnie objaśniane – nadawano im znaczenie kosmiczne: ogień, błyskawica, Słońce, albo twierdzono, że jest to Ziemia, atmosfera i nieboskłon, W filozoficznym jednaK ujęciu, jak i dokładniejszym astronomicznym, są one wyjaśniane przez Aurnawabha jako różne położenia słońca – wschód, południe i zachód. Jasne tłumaczenie owych kroków podaje natomiast filozofia ezoteryczna i Księga Zohar. W tej ostatniej powiedziano, że na początku Elohim (Alhim) zwany był Echod, Jeden czyli Jedno Bóstwo w Wielu – bardzo prosta idea w panteistycznym ujęciu w jego filozoficznym sensie. Później doszło do zmiany: Jehovah jest Elohim i w ten sposób połączono wielość, czyniąc jednocześnie pierwszy krok w kierunku monoteizmu. Na pytanie: W jaki sposób Jehovah jest Elohimem? – odpowiadano: Trzema Krokami z dołu. Jasne znaczenie. Ujmując to w sensie symboli i ich alegorycznego znaczenia otrzymujemy Ducha, Duszę i Ciało (człowieka). W zmieniającym się, przekształcającym kręgu otrzymujemy Ducha, Duszę, Świat \ jego dato (Ziemię). Występując z Kręgu Nieskończoności, czego nie może zrozumieć żaden człowiek, Ain-Soph –– kabalistyczny synonim Parabrahmy, także Zerwan-Akarna, jak i Niepoznawalny– staje się Jeden (Echod, Eka, Ahu); zatem on (lub to, ono) ewolucyjnie przeobraziło się w Jednego w Wielu, Dhyani-Buddhów, Elohima lub w Amesha-spenty, i w jego Trzecim Kroku spełnia się, rodząc ciała lub człowieka, l od człowieka lub Jah-Howah, męsko-żeńskiego, wewnętrzna boska istota na metafizycznym planie staje się jeszcze raz Elohimem. Metafizycznie Trzy Kroki (Posunięcia) odnoszą się do zstąpienia ducha w materię, do Logosa schodzącego w duszę jak promień w ducha, i wreszcie w fizyczną formę człowieka, w którym staje się życiem. Numery (liczby) 3, 5 i 7 mają szczególne znaczenie w teoretycznym wolnomularstwie, jak wykazano w /z/s odsłoniętej. Jeden z masonów pisze: 3, 5 i 7 kroków wskazuje na okrągłe chodzenie. Trzy postacie 3,3; 5,3 i 7,3; itd,, itd. Czasami przedstawia się to w następującej formie – 753/2=376,5 i 7635/2=3817,5 a proporcja 20612/6561 stóp sześciennych daje wymiar Wielkiej Piramidy. Trzy, Pięć i Siedem są mistycznymi numerami (liczbami), a ostatnia i pierwsza są szanowane przez masonów i Persów; trójkąt będący wszędzie symbolem bóstwa. Oczywiście doktorzy teologii, jak Cassell, wykazują, że Zohar wyjaśnia i popiera chrześcijańską trójcę! Niemniej jednak ten chrześcijański dogmat rzeczywiście bierze swój początek od Trójkąta w archaicznym okul-tyzmie i pogańskim symbolizmie. Kabalistyczne wyjaśnienie (przedstawienie) jest równoznaczne z ezoteryzmem archaicznego okresu, który stanowi własność wszystkich i nie należy ani do aryjskiej piątej rasy, ani do jej licznych podras. Nie może także być przypisany do Turańczyków, Egipcjan, Chińczyków, Chaldejczyków ani Siedmiu podgatunków piątej korzennej rasy, ale faktycznie należy do trzeciej i czwartej korzennej rasy, których potomków można odnaleźć w nasieniu piątej rasy, wczesnych Aryjczyków. W każdym narodzie krąg był symbolem nieznanego (Bezgraniczna Przestrzeń, abstrakcyjna szata wiecznie istniejącej abstrakcji) Niepoznawalnego Bóstwa. Krąg przedstawia nieskończony czas w wieczności. Zerwan-Akarna jest również tym Bezgranicznym Kręgiem Nieznanego Czasu; od tego kręgu wychodzi promieniste światło – uniwersalne (światowe) Słońce lub Ormazd (jest Logosem, Pierworodnym, także Słońcem) – i ostatni jest tożsamy z Kronosem w jego eolskim kształcie kręgu. Krąg bowiem to sar i saros, czyli cykl. Było to wyobrażenie babilońskiego Boga, którego okrągły horyzont stanowił widzialnym symbol niewidzialnego, podczas gdy Słońce było jedynym kręgiem, który wychodził z kosmicznych sfer i byt ich przewodnikiem. Zerwań to czakra lub krąg Wisznu, ten tajemniczny emblemat, który – zgodnie z określeniem jednego z mistyków – jest krzywą linią takiej właściwości, że minimalna jej część, jeśli krzywa będzie przedłużona w jedną lub drugą stronę, w końcu zajdzie na siebie i będzie przedstawiała jedną i tą samą krzywą lub to, co nazywamy kręgiem (kołem). Nie można znaleźć lepszego określenia tego naturalnego symbolu i oczywistej natury bóstwa, które mając wszędzie swój obwód (bezgraniczny) , tak samo wszędzie ma swój środek; inaczej mówiąc w każdym punkcie wszechświata. W takim sensie niewidzialne bóstwo jest również Dhyanl-Czochanami lub rishi, pierwotnym Siedem i Dziewięć bez syntezującej jedynki i Dziesięć, włączającą ją, kiedy ona wstępuje w człowieka. Wracając do komentarza czwartej stancy, łatwiej zrozumieć, dlaczego – gdy transhimalajska czakra łączy w sobie trójkąt, pierwszą linię, kwadrat, drugą linię i pentagram z punktem w środku – kabalistyczny krąg Elohima podczas numerycznego czytania liter (Alhim lub Elohim) ujawnia sławny numer 13514 lub anagramatycznie 31415 – astronomiczne Pi, czyli ukryte znaczenie Dhyani-Buddhów, Geber, Geborim, Kabeiri i Elohim, które to nazwy oznaczają Wielkich ludzi, Tytanów, Niebiańskich ludzi, a na Ziemi Olbrzymów. Siedem było świętym numerem w każdym narodzie, ale żaden z nich nie stosował go do bardziej materialnego użytku niż Hebrajczycy. U nich Siedem było głównie rodzącym numerem, a Dziewięć odnosiło się do Męskiego Przyczynowego Początku, wyjaśnianego przez kabalistów jako etz (90, 70) lub Rajskie Drzewo (Drzewo w Raju), podwójne hermafrodyczne berło Czwartej Rasy. To było symbolem Świętego Świętych, Trzy i Cztery płciowego rozdzielenia. Prawie każda z dwudziestu dwóch liter hebrajskiego alfabetu jest fal-licznym symbolem. Z dwóch wyżej wymienionych liter jedna, syin jest negatywną, Żeńskim Początkiem, przedstawianą symbolicznie jako Oko\ druga, łza jest Męskim Początkiem, rybim haczykiem lub oszczepem, Tymczasem u Hindusów i Aryjczyków występowało wiele znaczeń i niemal całkowicie odnosiły się one do czysto metafizycznych i astronomicznych prawd. Ich rishi i bogowie, ich demony i bohaterzy mają historyczne i etyczne, moralne znaczenie. Jeden z kabalistów, który w jeszcze nie wydanym dziele porównuje, konfrontuje Kabałę i Zoharz aryjskim ezoteryzmem, powiada, że: Jasne, zwiezie, ostre, surowe i dokładne wyrażenia hebrajskie ponad miarę przewyższają mętną, poplątaną wymowę Hindusów – rzeczywiście, jakby na potwierdzenie tego porównania psalmista rzecze, iż: usta moje mówią moim językiem. Ja nie znam twoich numerów [...] Hinduski glif przez swoje ubóstwo wskazuje na znaczną domieszkę przypadkowych aspektów i na te zapożyczone ubarwienia, jakie mieli Grecy (kłamliwi Grecy) i do dziś mają masoni; podczas gdy szorstki, jednozgłoskowy i oczywiście biedny język Hebrajczyków wyraźnie wskazuje, że ten ostatni jest znacznie starszy niż inne języki i dlatego stanowi źródło (!?) lub był bliżej starożytnego, oryginalnego źródła niż pozostałe. Ten osąd jest błędny. Nasz brat i korespondent widocznie osądza hinduskie systemy religijne przez ich Sastry i Purany – być może iż bardziej przez te ostatnie i to raczej w ich nowoczesnym tłumaczeniu, które nie jest wolne od przekręceń i błędów, zmieniających tekst nie do poznania. Zatem, jeśli chcemy porównywać, musimy zwrócić się do ich filozoficznych i ezoterycznych systemów. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że symbolika Pięcioksięgu i nawet Nowego Testamentu pochodzi z tego samego źródła. Z całą jednak pewnością piramida Cheopsa, której wymiary odpowiadają mitycznej Świątyni Salomona, jak podaje profesor Piazzi Smith, nie jest późniejsza niż księgi Mojżesza! Jeśli zatem występuje tak wielka zbieżność, identyczność nawet, to musi ona być przypisana służalczemu kopiowaniu przez Żydów, a nie Egipcjan. Hebrajskie znaki, a nawet ich wymowa, nie są oryginalne – zostały zapożyczone od Egipcjan, u których Mojżesz zdobył swoje wykształcenie i wiedzę; od Koptów, przypuszczalnych współplemieńców, o ile nie przodków, Fenicjan; od Hy-ksosów, których Flawiusz uważa za przodków Hebrajczyków. No tak, ale kim są owi hyksoscy pasterze? Kim są ci Egipcjanie? Historia nic nie wie na ten temat i dopuszcza różne hipotezy i teorie, wynikające z głębin stosownej wiedzy jej historyków. Bunsen powiada, iż: Khamizm lub starzy Koptowie pochodzą z zachodniej Azji i posiadają niektóre semickie cechy, czym dowodzą prymitywnego pochodzenia od wspólnego przodka: aryjskiej lub semickiej rasy, oznacza to zarazem wielkie wydarzenia w Egipcie dziewięć tysięcy lat przed narodzeniem Chrystusa. Faktem jest, że w archaicznym ezoteryzmie i aryjskiej myśli odnajdujemy wspaniałą filozofię, natomiast w hebrajskich zapiskach widnieją najdziwniejsze pomysły, apoteozujące falliczne nabożeństwa i płciową teogonię. Można stwierdzić na podstawie hinduskich pism ezoterycznych, że aryjczycy nigdy nie opierali swojej religii tylko na bazie fizjologicznych symboli, tak jak czynili to starożytni hebrajczycy. Teksty te także są zaciemnione, pogmatwane, co wykazuje ich wewnętrzną sprzeczność; różne objaśnienia można spotkać prawie w każdej Puranie i epickich poematach. Jeżeli jednak zostaną one odczytane ezoterycznie, okaże się, iż wszystkie mają tożsamy sens. Jeden z opisów wylicza siedem światów, wykluczając niższe światy, których również jest siedem. Tych czternaście wyższych i niższych światów nie ma niczego wspólnego z klasyfikacją Siedmiorakiego Łańcucha i przynależą do czysto eterycznych, niewidocznych światów. Wystarczy teraz wykazać, iż są one rozmyślnie przytaczane, jakby przynależały do owego łańcucha. Drugie wyliczanie określa te siedem światów – Ziemia, nieboskłon, niebo, średni rejon, miejsce rodzenia, Świątynia Błogosławionych i Świątynia Prawdy – wystarczy teraz wstawić Synów Brahmy do szóstego oddziału i stwierdzić, że piąty lub Dżnana Loka jest tym, w którym zwierzęta, unicestwione w ogólnym pożarze, rodzą się ponownie. Niewiele prawdziwych ezoterycznych nauk zostało danych w tych częściach o symbolizmie. Ten, kto jest należycie przygotowany, zrozumie ukryty sens... 3. On jest ich Duchem Przewodniczącym i Prowadzącym. Kiedy zaczyna pracę, oddziela iskry od Niższych Królestw (mineralne atomy), które pływają i radują się w ich błyszczących mieszkaniach (gazo we chmury), i tworzy z nich Zarodki Koła. Umieszcza je w Sześciu kierunkach Przestrzeni, a Jedno kładzie w środek Środkowego Koła. Kola, jak już zostało wcześniej powiedziane, są centrami siły, wokół których prymordialne (pierwotne) kosmiczne materie ulegają rozszerzeniu i przechodzą przez wszystkie sześć stanów zespolenia; następnie stają się kuliste i kończą, będąc przemienione w kuliste ciała i sfery. Jedno z podstawowych twierdzeń ezoterycznej kosmogonii podaje, iż podczas kalp życia (lub eonów) ruch, który w okresach spoczynku pulsuje i drga w każdym drzemiącym atomie, przejawia wzrostową tendencję do wirowego ruchu, od pierwszego przebudzenia się wszechświata aż do Nowego Dnia. Bóstwo staje się Wichrem. Może jednak paść pytanie, które i ja postawiłam: Czy ktoś może stwierdzić różnice w owym ruchu – przecież cała Natura zostaje zmniejszona do jej początkowej esencji, pierwotnej istoty, a w związku z tym nikt, nawet Dhyani-Czochany, przebywający w nirwanie, nie mogą tego widzieć? Jedna jest tylko odpowiedź: W Naturze wszystko należy osądzać przez analogię. Chociaż Najwyższe Bóstwa (Archanioły lub Dhyani-Buddhy) nie są zdolne przeniknąć misteriów, znajdujących się daleko poza naszym systemem pianę– , tarnym i widzialnym kosmosem, to jednak w starożytności istnieli wielcy jasnowidze i prorocy, którzy byli zdolni pojąć, zrozumieć tajemnicę Dechu i Ruchu, kiedy systemy światów odpoczywały, pogrążone w okresowym śnie. Koła również są nazywane Potae – ruchome koła niebiańskich ciał, współdziałających w tworzeniu światów – jeśli znaczenie odnosi się do ożywiających pryncypiów gwiazd i planet; w kabale są oni przedstawieni jako Ophanim, Anioły Sfer i Gwiazd, których są natchnionymi duszami. Prawo spiralnego (obrotowego, wirowego) ruchu w pierwotnej (prymordialnej) materii jest jednym z najstarszych w greckiej filozofii, której prawie wszyscy pierwsi, historyczni mędrcy byli wtajemniczonymi w owe misteria. Grecy przejęli je od Egipcjan, ci od Chaldejczyków, którzy z kolei byli uczniami braminów w ezoterycznych szkołach. Leukippos oraz Demokryt z Abdery – uczeń Maga – nauczali, iż obrotowy ruch atomów i sfer istniał od wszechwieczności. Doktryna obrotu Ziemi wokół własnej osi (teoria heliocentryczna) była znana Pitagorasowi, jego uczniom i Hicetowi blisko 500 lat przed narodzeniem Chrystusa. Uczył jej Ekfantus oraz Heraklit, uczeń Platona. Arystarch z Samos 281 lat przed Chrystusem głosił tezę o nieruchomym Słońcu i wirowym ruchu Ziemi. Archimedes w dziele Psammites pisał o heliocentryzrnie. Arystoteles nauczał o kulistości Ziemi, odwołując się do odbicia kształtu cienia Ziemi na Księżycu podczas okresowych zaćmień. Pitagoras, Heraklit i inni uczyli o obrotowym ruchu Ziemi; Archimedes, Arystarch, Aryabhata z Indii obliczyli jej obroty tak samo naukowo, jak czyni to dzisiaj astronomia. Teoria podstawowych wirujących kół była znana Anaksagorasowi – pięćset lat przed Chrystusem i blisko dwa tysiące lat wcześniej, zanim Galileusz, Descartes, Swedenborg czy sir W. Thomson (z niewielkimi zmianami) ponownie ją “odkryli". Te poglądy nauka zagubiła na ponad tysiąc lat. Oddając jednakże sprawiedliwość tym teoriom, należy jednoznacznie podkreślić, że są one jedynie echem archaicznej doktryny. Odrębnym pytaniem jest, w jaki sposób po kilku stuleciach ludzie doszli do tej samej idei i wniosku, które tysiące lat wcześniej były prawdami, utajonymi przez Adytów; powrócimy do niego w dalszych partiach materiału. Niektórzy z wymienionych doszli do tych wniosków dzięki naturalnemu postępowi fizycznej wiedzy i osobistym obserwacjom. Inni, jak Kopernik czy Swedenborg, dzięki wiedzy i ogromnej intuicji, popartej ciężką pracą i długoletnimi studiami. Swedenborg nie był zaznajomiony z ezoterycznymi ideami buddhyzmu, ale w swoich rozważaniach znalazł się bardzo blisko okultystycznej doktryny w jej ogólnej postaci, co jest widoczne w jego szkicu o teorii obrotów. Znajdujemy tam następujące ujęcie: Pierwsza przyczyna jest nieskończona i bezgraniczna. To daje istnienie (byt) pierwszemu skończonemu lub objawionemu (Logos w swoich przejawieniach i wszechświat). To, co przekracza granicę, jest analogiczne do ruchu. Granica tworzy punkt, którego istotą jest ruch; ale będąca bez części ta istota nie jest prawdziwie ruchem, a jedynie podąża ku niemu. W naszej doktrynie to nie jest dążenie, ale modyfikacja, odmiana wiecznej wibracji w nieprzejawionym w spiralny ruch w objawionym, zjawiskowym świecie. Od tego najpierw przechodzi przedłużenie, przestrzeń, kształt i następstwo, czyli czas. Jak w geometrii punkt wytwarza linię, linia płaszczyznę, płaszczyzna ciało, to tutaj dążenie punktu kieruje się do linii, płaszczyzn i ciał. Inaczej mówiąc, wszechświat zawiera się in ovo, w tym pierwszym, naturalnym punkcie. Ruch, do którego kieruje się dążenie, jest okrągły, albowiem koło (krąg) jest absolutnie najdoskonalszym kształtem (figurą). Absolutnie najdoskonalszy kształt ruchu powinien być okrągły, czyli musi pochodzić ze środka do peryferii (obwodu) i z obwodu (peryferii) do środka. To jest czysty i prosty okultyzm. Sześć kierunków przestrzeni oznacza w tym wypadku podwójny trójkąt, połączenie i zjednoczenie czystego ducha i materii, aru-py i rupy, których symbolami są trójkąty. Podwójny trójkąt jest znakiem Wisznu, pieczęcią Salomona i sri-an-tarą braminów. 4. Fohat kreśli spiralne linie, by połączyć Sześciu z Siódmym w Koronę. Armia Synów Światła stoi w każdym kącie, a Lipiki w Środkowym Kole. Mówią: To dobrze. Pierwszy Boski Świat jest gotowy. Pierwszy jest teraz Drugi. Potem Boski Arupa (bezkształtny wszechświat myśli) odzwierciedla się w Chaya-Lo-ka (świat cieni pierwotnych kształtów albo umysłowy, intelektualny). Pierwszy ubiór Anupadaki. Pierwsze ślady spiralnych linii odnoszą się zarówno do ewolucji człowieka, jak i do ewolucji zasad (pryncypiów) natury; ewolucji postępującej stopniowo, jak wszystko w naturze. Szósta zasada w człowieku – buddhi, boska dusza – chociaż w naszym rozumieniu jest tylko Dechem, niemniej w porównaniu z Boskim Duchem, At-mą, której jest wehikułem, stanowi coś materialnego. Fohat jako cecha boskiej mitości (Eros), elektryczna siła wzajemności i sympatii, jest wskazany alegorycznie jako próbujący przywieść czystego ducha, niepodzielny promień od jednego absolutu do łączności z duszą. Ta dwójka w człowieku tworzy monadę, a w naturze pierwsze ogniwo pomiędzy wiecznie nieograniczonym a objawionym. Pierwszy jest teraz Drugi Lipików odnosi się do tejże idei. Armia w każdym kącie jest zastępem anielskich istot, Dhyani-Czochanów, zobowiązanych do prowadzenia i czuwania nad oznaczonymi sferami od początku do końca manwatary. To oni są mistycznymi strażnikami chrześcijańskich kabalistów i alchemików, a symbolicznie i kosmogenicznie odnoszą się do numerycznego systemu wszechświata. Liczby, z którymi owe niebiańskie istoty są związane, należą do najtrudniejszych do wytłumaczenia, ponieważ każdy numer odnosi się do kilku grup odrębnych idei, zgodnych z poszczególnymi grupami aniołów, które one powinny przedstawiać, reprezentować. W tym zawiera się podstawowa trudność w rozwiązaniu owego powikłanego węzła przy studiowaniu symboliki, w stosunku do której wielu naukowców woli stosować metodę Aleksandra Wielkiego wobec węzła gordyjskiego. Stąd błędne pojęcia i nauka jako bezpośredni rezultat. Pierwszy jest Drugi ponieważ ten pierwszy w rzeczywistości nie może być numerowany lub uważany za pierwszego – jest to sfera noumenu w jej początkowym przejawieniu (objawieniu); próg do Świata Prawdy lub Sat, przez który dosięga nas bezpośrednia energia, promieniująca z Jednej Rzeczywistości – Bezimiennego Bóstwa. Tu z kolei mamy jeszcze jeden nieprzetłumaczalny termin, a mianowicie Sat (istnienie), który może nas wprowadzić w błąd, to bowiem, co nie jest objawione, nie może być Satem, ale jest czymś zjawiskowym, zmiennym i także w rzeczywistości niewiecznym. Jest współczesny i współistniejący z Jedynym Życiem, Nie Mającym Drugiego, lecz jako objawienie wciąż jeszcze jest Mają – jak wszystko inne. Ów Świat Prawdy może być tylko opisany jako Jasna gwiazda, która wypadła z Serca Wieczności, sygnał świetlny nadziei, na Siedmiu Promieniach, od którego zawisło Siedem Światów Bytu. Albowiem oni są Siedmioma Światłami, odbiciem których są nieśmiertelne ludzkie monady – atma lub promienisty duch każdej istoty ludzkiej rodziny. Na początku jest Siedmiorakie Światło, później Boski Świat– niezliczone światełka, zapalone od pierwotnego Światła – Buddhy lub Boskie Bezkształtne Dusze ostatniego Arupy (Bezkształtnego) Świata– Całokształt w tajemniczym języku starej strofy. W katechizmie mistrz pyta ucznia: – Popatrz w górę, o Lano, widzisz jedno, czy wiele niezliczonych świateł, palących się na ciemnym, północnym niebie nad tobą? – Czuję jeden Płomień, o Gurudewa. Widzę niezliczone, odrębne iskry, żarzące się w nim. – Dobrze powiedziałeś. Teraz popatrz wokół siebie i wejrzyj w siebie. To światło, które się pali w tobie, czy czujesz je choć trochę inaczej niż światło palące się w twoich ludzkich braciach? – W żadnej mierze nie jest inne, chociaż więzień trzymany jest w okowach Karmy i chociaż jego zewnętrzna szata zwodzi nieświadomego, skłaniając go do błędnego mówienia: Twoja Dusza i Moja Dusza. Fundamentalna jedność ostatecznej esencji każdej części, wchodzącej w skład natury – od gwiazd do mineralnego atomu, od najwyższego Dhyan-Czochana do najmniejszego chudeusza, w pełnym zastosowaniu tego terminu do duchowego, intelektualnego czy fizycznego świata – ta jedność jest jedynym podstawowym prawem w wiedzy okultystycznej. Bóstwo jest bezgraniczne i nieskończenie rozszerzające się – głosi jeden z okultystycznych aksjomatów i stąd wywodzi się imię Brahma, wcześniej już wyjaśnione. W Rig Wedzie występują imiona Brahmanaspati i Brihaspati, zmieniające się kolejno i równoznaczne. Głęboka filozofia leży w najwcześniejszym szacunku na świecie – szacunku do słońca i ognia. Ze wszystkich elementów, znanych fizycznej nauce, ogień jest jedynym, który uniknął dokładnej analizy. Poufnie twierdzi się, że powietrze jest mieszaniną gazów: tlenu i azotu. Patrzymy na wszechświat i Ziemię jako materię, złożoną z pewnych, chemicznych molekuł. Mówimy o pierwotnych dziesięciu ziemiach, oznaczając każdąz nich grecką lub łacińską nazwą. Zgadzamy się, że chemicznie woda jest składem tlenu i wodoru. Ale co to jest ogień? To skutek spalania, pada surowa odpowiedź. To jest ciepło, światło i ruch, współdziałanie fizycznych i chemicznych sił w ogóle. To naukowe oznaczenie zostało filozoficznie uzupełnione w Słowniku Webstera teologicznym określeniem, zgodnie z którym ogień jest narzędziem kary, karaniem zatwardziałości w innyrn stanie, przy czym ów inny stan zapewne ma być duchowym. Ale niestety! Obecność ognia widocznie miała być przekonującym dowodem jego materialności, materialnej natury. Niemniej jednak mówiąc o iluzji i rozpatrując wszystkie zjawiska jako proste, dlatego że są znane, profesor Bain powiada: Zdaje się, że mamy do czynienia z bardzo znanym faktem, nie potrzebującym żadnego wyjaśnienia i mogącym wyjaśniać to, co może być jemu podobne. Na przykład wrzenie t parowanie płynu jest prostym zjawiskiem, nie wymagającym żadnego tłumaczenia i dającym prawdopodobne wyjaśnienie innych, rzadszych zjawisk. Dla niewykształconego umysłu wyschnięcie wody jest całkowicie niezrozumiałe, ale dla człowieka zaznajomionego z fizyczną wiedzą stan płynny jest nieprawidłowy i niewytłumaczalny. Zapalenie ognia od płomienia jest wielkim, naukowym problemem, jednak niewielu ludzi tak myśli. Co natomiast mówi ezoteryczna wiedza o ogniu? Ogień jest najdoskonalszym i niezafałszowanym odbiciem Jednego Płomienia, tak na niebie, jak i na ziemi. To jest życie i śmierć, początek i koniec każdej materialnej rzeczy. To jest Boska Istota. Faktem jest, że nie tylko czciciele ognia, Pars/, ale i wędrujące ludy Ameryki, twierdzące, iż są zrodzeni z ognia, wykazują więcej wiedzy w swoich wierzeniach i prawd w swoich zabobonach niż wszystkie spekulacje nowoczesnej fizyki i nauki. Chrześcijanin, który mówi, że Bóg jest żywym ogniem i prawi o zielonoświątkowych ognistych językach czy o gorejącym krzaku Mojżesza, jest tak samo czcicielem ognia jak każdy dzikus. Wśród wszystkich mistyków i kabalistów różokrzy-żowcy byli tymi, którzy najlepiej i najdokładniej określili ogień. Weź zwykłą, małą lampkę, napełnij ją olejem, a będziesz mógł zapalić jej płomieniem wszystkie lampy na świecie i ognie świata cafego bez zmniejszenia jej płomienia... Jeśli zasadnicze, podstawowe bóstwo jest wieczną i nieskończoną Istotą, nigdy niezniszczalną – (Pan, Bóg Twój jest ogień trawiący) – zatem bezpodstawne jest rozpatrywanie okultystycznej nauki jako niefilozoficznej, kiedy mówi: Tak byty stworzone Arupa i Rupa (Światy); od Jednego Światła Siedem Świateł, a od każdego z nich kolejne Siedem... 5. Fohat robi Pięć Kroków (przesunięć) – poprzednio już zrobił pierwsze trzy i w każdym rogu Kwadratu tworzy skrzydlate Koło dla Czterech Świętych i dla ich Armii. Kroki, zgodnie z wcześniejszym wyjaśnieniem, odnoszą się do kosmicznych i ludzkich zasad (pryncypiów) – ostatnie według egzoterycznego podziału składają się z trzech: Duch, Dusza, Ciało, natomiast uwzględniając ezoteryczne wyliczenie mamy siedem zasad: trzy promienie istot i cztery aspekty. Wspomniane cztery aspekty składają się z ciała, jego życia lub żywotności i podwójnika ciała – triady, zanikającej wraz ze śmiercią osoby, oraz kama-rupy rozkładającej się w kama-lo-ce. Ci, którzy znają Esoteric Buddhizm Sinnetta, bez problemu zrozumieją tę nomenklaturę. Poza granicami Himalajów znajdują się dwie ezoteryczne szkoły (lub jedna, podzielona na dwa oddziały): jedna jest przeznaczona dla uczniów wewnętrznych, zaś druga dla zewnętrznych, półlaickich. Pierwsi nauczają siedmiorakiego podziału ludzkich zasad, drudzy z kolei sześciorakiego. Z kosmicznego punktu widzenia sformułowanie Fohat robi Pięć Kroków odnosi się do pięciu wyższych planów świadomości i bytu, szósty i siódmy (licząc w dół) to poziom astralny i ziemski lub dwa niższe. Cztery skrzydlate koła w każdym rogu dla czterech świętych i dla ich armii to czterej maharadżowie lub wielcy królowie z Dhyani-Czochanów, dewy, każdy kierujący jedną stroną świata. Są oni panami lub aniołami, panującymi nad kosmicznymi siłami Północy, Południa, Wschodu, Zachodu; siłami, z których każda posiada określoną, szczególną okultystyczną władzę. Istoty te są również powiązane z karmą, ponieważ potrzebuje ona fizycznych i materialnych pośredników do wykonywania swoich zadań, podobnych do czterech wiatrów, które, według nauki, rzekomo mają pozytywne i negatywne wpływy na zdrowie ludzi i każdego żywego stworzenia. W rzymskokatolickiej doktrynie także możemy spotkać okultystyczną filozofię, odnoszącą różne publiczne katastrofy, epidemie, wojny do niewidzialnych wysłanników z Północy i Zachodu. Chwała Boga przychodzi drogą Wschodu – rnówi Ezechiel, a Jeremiasz, Izajasz i psalmista zapewniają, iż wszystko złe pod słońcem przychodzi od Północy i Zachodu – ta formuła, odniesiona do żydowskiego narodu brzmi jak niezaprzeczone proroctwo, l to również obwieszcza św. Ambroży, głosząc, że z tego powodu: przeklinamy Północny Wiatr, a podczas ceremonii chrztu zaczynamy zwracać się do Zachodu (Niebiańskiego), aby lepiej się wyrzec tego, kto go zamieszkuje, następnie zaś zwracamy się do Wschodu. Wiara w Czterech Maharadżów, władców czterech stron świata była wszechświatowa a teraz występuje u chrześcijan, którzy w ślad za św. Augustynem nazywają ich anielskimi siłami lub duchami, zwłaszcza kiedy oni sarni ich wzywają, albo diabłami, kiedy do nich modlą się poganie. Gdzie różnica w tym wypadku pomiędzy chrześcijanami a poganami? Chociaż, jak powiedział uczony Vossius, św. Augustyn twierdził, iż w świecie każda rzecz widzialna miała przy sobie anielską silę, na przykład jako ochronę, to jednak pod tym pojęciem należy rozumieć nie pojedyncze, ale całe obrazy (gatunki) rzeczy; a w rzeczywistości każdy podobny gatunek posiada swojego anioła stróża. Dla nas są to anioły (duchy), dla pogan zaś bogowie, i w tej kwestii św. Augustyn zgadza się ze wszystkim filozofami. Rozważając rytuał w imię duchów gwiazd, ustanowiony w kościele rzymskokatolickim, można zauważyć, że owe duchy podejrzanie przypominają bogów, a w starożytności pogańska gawiedź szanowała je i modliła się do nich nie bardziej niż obecnie czyni to wysoce kulturalny chrześcijanin w Rzymie. W ślad za Platonem Arystoteles wyjaśnia, iż termin otolheia był rozumiany tylko jako oznaczający bezcielesne (niematerialne) zasady, pomieszczone w każdej z czterech stron naszego wielkiego, kosmicznego świata dla ich ochrony. Inaczej mówiąc, zarówno poganie, jak i chrześcijanie, szanowali i uwielbiali bogów rządzących częściami świata, a nie żywioły i wyobrażalne części świata. Dla Kościoła są dwie postacie Gwiezdnych istot– anioły i diabły. Dla okultysty i kabalisty jest tylko jedna postać i żaden z nich nie czyni żadnej różnicy pomiędzy panami świata i Rectores Tenebrarum lub kosmokratorami, których katolicki Kościół przedstawia jako panów świata, jeśli tylko którykolwiek z nich jest inaczej nazwany, niż on to czyni. Wszakże nie maharadża czy władca karze lub nagradza z boskim zezwoleniem albo bez niego, ale sam człowiek – jego czyny lub karma powodują indywidualne lub zbiorowe (jak to ma miejsce czasami wobec całych narodów) zło i różne nieszczęścia. To my tworzymy przyczyny wzbudzające odpowiednie siły w gwiezdnym świecie; siły, które magnetycznie i nieodparcie są przyciągane – i oddziaływują na tych, którzy wytwarzają wspomniane przyczyny, bez względu na to, czy są to osoby tworzące zło, czy też tylko wymyślające różne psoty. Ponieważ myśl jest materią, jak uczy współczesna nauka, każda cząstka istniejącej materii powinna być nosicielem wszystkiego, co się wydarzyło. Tak twierdzą Jevons i Babbage w swoich Pryncypiach wiedzy. Nowoczesna wiedza z każdym dniem coraz bardziej jest wciągana w potężny wir okultyzmu, niewątpliwie nieświadomie, ponieważ nadal jest jeszcze bardzo wrażliwa. Myśl jest materią, ale nie w rozumieniu niemieckiego materialisty Moleschotta, zapewniającego, iż myśl jest ruchem materii (twierdzenie prawie bezprzykładnie absurdalne). Stan umysłowy i stan cielesny są sobie wzajemnie przeciwstawne. Nie wpływa jednak na ten stan to, że każda myśl, poza jej fizycznym uzupełnieniem (zmiany w mózgu), uzewnętrznia obiektywny aspekt na astralnym poziomie – chociaż dla nas jest to ponad-zmysłowa obiektywność. Monizm i materializm to dwie główne teorie nauki dotyczące stosunku pomiędzy umysłem a materią. Obie wypełniają całe pole negatywnej psychologii z wyjątkiem quasi-okultystycznych poglądów niemieckich pan-teistycznych szkół. Stanowisko współczesnych naukowców w tej kwestii można sprowadzić do dwóch hipotez, które wykluczają możliwość istnienia niezależnej duszy, odrębnej od fizycznego mózgu, przez który działa. Zaliczamy do nich: 1. Materializm, którego teoria uważa umysłowe zjawiska za wytwór molekularnych zmian w mózgu, to znaczy za rezultat transformacji ruchu w czucie (!) Bardziej prymitywna szkoła utożsamiła umysł ze szczególną postacią ruchu (!!) Szczęśliwie jednak ten pogląd większość naukowców uważa za absurdalny. 2. Monizrn albo doktryna jednej substancji stanowi bardziej delikatną formę negatywnej psychologii, którą jeden z jej orędowników, profesor Bain, uważa za ochraniającą materializm. Jest to dość szeroko rozpowszechniona doktryna, mająca w szeregach swoich zwolenników między innymi Lewesa, Spencera, Ferriera. Przyjmuje ona, iż myśl i zjawiska umysłowe są przeciwstawne materii, ale rozpatruje je jako dwie strony lub dwa aspekty jednej i tej samej substancji w niektórych z jej stanów. Myśl jak myśl, mówią moniści, jest ona dokładnie przeciwstawna materialnym zjawiskom, ale również powinna być rozpatrywana jako tylko subiektywna strona nerwowego ruchu– ale co pod tym terminem rozumieją nasi biegli naukowcy? Powróćmy do komentarza o czterech maharadżach. Zgodnie z Klemensem Aleksandryjskim w egipskich świątyniach ogromna zasłona oddzielała tabernakulum od miejsc zebrań ludzi. Tak samo było u Żydów. W obu wypadkach zasłona była przeciągnięta nad pięcioma słupami (Pentagram), symbolizującymi ezoterycznie pięć naszych zmysłów oraz pięć podstawowych (zasadniczych) ras; cztery kolory zasłony z kolei odnosiły się do czterech części świata i czterech ziemskich żywiołów. Całość stanowiła alegoryczny symbol. Za pośrednictwem czterech wysokich władców nad czterema częściami świata i żywiołami nasze pięć zmysłów może przenikać ukryte prawdy natury; ale nie tak, jak utrzymywał Klemens, że właśnie żywioły per se dawały poganom boską wiedzę lub znajomość Boga. Zdanie: Natura Elementorum obtinet revelationem Dei ze Stronaty Klemensa może być odniesione do obu przypadków lub do żadnego. Trzeba jednak podkreślić, że o ile egipskie godło miało charakter duchowy, to hebrajskie było wyraźnie czysto materialistyczne i rzeczywiście szanowało tylko ślepe żywioły i urojone punkty. Jaki bowiem był sens kwadratowego kształtu świątyni, jaką Mojżesz kazał stawiać na pustyni, jeśli nie miał on tegoż kosmicznego znaczenia? W księdze Exodus zawarty jest opis budowy tego przybytku – ozdabianego złotem, srebrem, miedzią, drogimi suknami i cennym drzewem – jego czterech stron i czterech miedzianych obręczy, pięciu słupów. Budowla i kwadratowe podwórze, cherubiny i cała reszta były dokładnie takie same jak w egipskich świątyniach. Kwadratowy kształt tabernakulum oznaczał dokładnie to sarno, co i teraz, do dnia dzisiejszego w egzoterycznych nabożeństwach Chińczyków i Tybetańczyków – a dokładnie cztery kardynalne punkty wyrażone w czterech stronach piramid, obelisków i innych podobnych budowlach. Stara się to wyjaśnić Józef Flawiusz, oświadczając że cztery słupy tabernakulum są takie same, jak słupy postawione w Tyrze na cześć czterech żywiołów, z wywieszonymi na piedestałach czterema aniołami, które były odwrócone twarzami w kierunku kardynalnych punktów. Dodaje również, iż anioły na piedestałach miały cztery znaki zodiaku na sobie, co także wskazywało na określenie stron świata. Tę ideę można odnaleźć w zoroastriańskich pieczarach, w wykutych w skale świątyniach Indii i w świętych, kwadratowych budynkach starożytności, które przetrwały do dzisiaj. Wykazuje to Lajard, który odnajduje owe cztery kardynalne punkty i cztery pierwotne elementy w religiach każdego kraju w kształtach kwadratowych obelisków, czterech stronach piramid itd., itd. Czterech maharadżów było więc władcami i kierownikami tych żywiołów i punktów. Jeśli studiujący chciałby o nich więcej wiedzieć, niech porówna widzenie Ezechiela z tym, co wiadomo o chińskim buddyzmie (nawet w jego egzoterycznych naukach) i porówna zewnętrzne formy tych Wielkich królów dewów. W opinii Edkinsa każdy z nich zarządza (kieruje, stoi na czele) jednym z czterech kontynentów, na które Hindusi dzielą świat. Każdy prowadzi armię duchowych istot do ochrony ludzkości t buddyzmu. Pomijając słabość do buddyzmu, należy stwierdzić, że Cztery niebiańskie istoty są dokładnie tymi dewami. Jednakże Hindusi dzielą świat na siedem kontynentów (egzoterycznie i ezoterycznie), a ich czterej kosmiczni dewowie w rzeczy samej okazują się ośmioma i władają ośmioma punktami kompasu, a nie kontynentami. Czterech jest opiekunów ludzkości i pośredników (agentów) karmy za ziemi, podczas gdy Lipiki zajmują się pozagrobową przyszłością ludzkości. W tym czasie są oni czterema żyjącymi istotami, które mają podobieństwo człowieka w widzeniu Ezechiela; tłumacze Biblii określili ich mianem cherubinów, serafinów, dla okulty-stów są to skrzydlate sfery, ogniste koła, natomiast w hinduskim panteonie mają wiele różnych nazw. Te wszystkie gandhavarsy, słodcy śpiewacy, asury, kinna-ry, nagasysą alegorycznymi opisami wspomnianych już czterech maharadżów. Serafiny są tymi ognistymi żmijami (wężami) niebios, które spotykamy w opisie góry Meru: Zaszczytny Ogrom Chwały, Czcigodne Schronienie Bogów i niebiańskich psalmistów [...] niedostępne dla grzesznych ludzi [...] bo strzeżone przez Węże. Oni również są nazywani Mścicielami, Skrzydlatymi Kołami. Wyjaśniając ich misję i charakter, zobaczmy co chrześcijańscy tłumacze Biblii mówią na temat cherubinów. W hebrajskim słowo to oznacza pełnię wiedzy; tak były nazywane anioły z uwagi na ich szczególną wiedzę i dlatego, że były wyznaczane do karania ludzi, pretendujących do posiadania boskiej wiedzy. Choćby nawet mgliste i niewyraźne, owo tłumaczenie – dokonane przez Krudena w jego Concordance – wskazuje, iż cherubin, postawiony u bram raju po upadku, nasuwał tłumaczom myśl albo ideę kary, związanej z zakazaną wiedzą lub boską wiedzą, która w ludzkiej ocenie zwykle prowadzi do drugiego upadku, dotyczącego bogów lub Boga. Ponieważ Kruden nic nie wiedział o karmie, można mu wybaczyć, tym niemniej ta alegoria jest bardzo obrazowa. Od Meru, siedziby bogów, do raju nie jest daleko, a od hinduskich węży do orfickich cherubinów – 2 siedmiu trzeci byt Smokiem, Drzewem Wiedzy – jeszcze bliżej, tym bardziej że obaj strzegli dostępu do tajemnej wiedzy. Poza tym Ezechiel całkiem jasno opisuje wspomniane cztery kosmiczne anioły: / widziałem, a oto wiatr gwałtowny [...] i obłok wielki, i ogień pałający [...] z pośrodku jego ukazało się podobieństwo czworga zwierząt, których takowy był kształt: Podobieństwo człowieka miały. A każde po cztery twarze, także po cztery skrzydła każde z nich m/a/o [...] A podobieństwo twarzy ich takie: twarz ludzka [...] twarz lwia [...] twarz wołowa [...] twarz orla [...] A gdym się przypatrywał onym zwierzętom, a oto koło jedno było na ziemi przy zwierzętach u czterech twarzy każdego z nich [...] jakoby było koło w pośrodku koła [...] bo duch zwierząt był w kołach, W tym wypadku człowiek zastąpił smoka (por. Orphite Spirits). Anioły, uznane przez kościół rzymskokatolicki, odpowiednie do tych twarzy, u orfitów nosiły nazwania: Smok – Rafael; Lew – Michał; Wół – Uriel; Orzeł – Gabriel. Generalnie istnieją trzy główne grupy Budowniczych i tyle samo Planetarnych Duchowi Lipików. Każda grupa dzieli się z kolei na siedem podgrup. Z uwagi na ważkość tematu i jego obszerność niemożliwe jest przedstawienie w naszej pracy w całości nawet tych trzech głównych grup, nie mówiąc już o podgrupach; zadanie to wymaga odrębnego dzieła. Budowniczowie są reprezentantami pierwszych Umysłem Zrodzonych Istot, a więc tych najpierwotniejszych rishi-prajapati; oni również są Siedmioma Wielkimi Bogami Egiptu z Ozyrysem na czele, Siedmioma Amesha-spentami Zoroastra z głównym Ormuzdem, Siedmioma Duchami twarzy, Siedmioma Sefirotami odłączonymi od pierwszej Triady, itd., itd. Żydzi, wykluczając kabalistów, nie mieli nazwy dla Wschodu, Zachodu, Północy i Południa, i kierunki te wyrażali w słowach: w przedzie, z tyłu, z lewej, z prawej. Bardzo często egzoterycznie mieszali te nazwy, przez co powodowali dodatkowe utrudnienia dla tłumaczących Biblię. Dodajmy do tego fakt, że z czterdziestu siedmiu tłumaczy za czasów króla Jakuba tylko trzech rozumiało hebrajski, a z tych dwóch zmarło przed przetłumaczeniem Psalmów, łatwo teraz zrozumieć, co może dać angielska wersja Biblii. My posługujemy się wersją rzymskokatolicką. Oni to budują, a raczej odbudowują każdy system po Nocy. Druga grupa budowniczych to Architekci, szczególnie naszego łańcucha planetarnego; trzecią natomiast stanowią Prą-rodziciele naszej ludzkości – makrokosmiczne prototypy mikrokosmosu. Duchy planetarne stanowią grupę duchów dających natchnienie gwiazdom, a specjalnie planetom. Rządzą przeznaczeniem człowieka, rodzącego się pod jedną lub drugą gwiezdną konstelacją. Druga i trzecia grupa przynależy do innych systemów, mających te same funkcje. Wszystkie rządzą różnymi częściami natury. W egzoterycznym hinduskim panteonie są one strażnikami bóstw, które przewodniczą ośmiu punktom kompasu – czterem zasadniczym i czterem pośrednim – i zwane są Lokapala, Podtrzymującymi i Strażnikami Świata w naszym widzialnym kosmosie. Wśród nich głównymi są Indra (Wschód), Yama (Południe), Waruna (Zachód), Kuwera (Północ). Ich słonie i żony należą, rzecz jasna, do fantazji i refleksji, chociaż wszystkie mają pewne znaczenie okultystyczne. Lipiki, których opis przedstawiłam w komentarzu szóstej strofy czwartej stancy, są Duchami Wszechświata, podczas gdy budowniczowie są tylko bóstwami naszej planety. Lipiki należą do tej okultystycznej części kosmogenezy, której nie mogę podać. Czy adepci, nawet najwyżsi, są zaznajomieni z anielskim uporządkowaniem ich trójstopniowości lub tylko niżsi, złączeni zapisami świata, tego nie mogę powiedzieć i pragnę zostawić na późniejsze rozważania. O ich najwyższym stopniu wiadomo tylko, że Lipiki są połączone z karmą, będąc jednocześnie jej zapisującymi. Symbolem świętej i tajemnej wiedzy w starożytności było Drzewo, oznaczające pisanie, zapis. Stąd słowo Lipika – piszący, zapisujący, Smoki symbole Mądrości, które pilnują Drzewa Wiedzy, złote jabłko z drzewa Hesperidesa; Kwieciste Drzewo i roślinność góry Meru pilnowana przez Węża; Junona, dająca Jupiterowi w dzień ślubu Drzewo ze złotym owocem jest inną formą Ewy, ofiarowującej Adamowi jabłko z Drzewa Wiedzy. 6. Lipjka określa Trójkąt, Pierwszy Jeden, Sześcian (pionowa linia lub cyfra 1), Drugi Jeden, Penta-gram w Jaju (koło, krąg). To jest pierścień Nie przechodź dla tych, którzy schodzą i wstępują, także dla tych, którzy podczas Kulpy przesuwają się do Wielkiego Dnia Bądź z nami. Tak byli utworzeni Ru-pa i Arupa (bezkształtny świat i świat kształtów). Z Jednego Światła Siedem Świateł, od każdego z nich Siedem razy Siedem Świateł. Koła ochraniają pierścienie. Strofa ta przedstawia z drobiazgową dokładnością klasyfikację stopni Anielskiej Hierarchii. Z grupy Czterech i Siedmiu wyłaniają się Umysłem Zrodzone Grupy Dziesięciu, Dwunastu, Dwudziestu Jeden, itd., itd. Wszystkie one ulegają ponownemu podziałowi na podgrupy Siedmiu, Dziesięciu, Dwunastu, itd., dopóki umysł nie pogubi się w tych nie kończących się wyliczeniach Niebiańskich Zastępów i Istot, z których każda ma swoje zadanie w rządzeniu widzialnym kosmosem (światem) podczas jego istnienia. Ezoteryczne znaczenie pierwszego zdania tej strofy zawiera się w tym, że Lipiki, Piszący Karmiczną Księgę Zapisów w tworzą niemożliwą do przejścia zagrodę pomiędzy osobistym “ja" i bezosobistym ego, noumenem i źródłem pierwszego. Stąd alegoria. Opisują objawiony świat materii wewnątrz pierścienia Nie Przechodź. Ten świat jest obiektywnym symbolem Jedynego, podzielonego na Wielu na poziomie iluzji, adi (pierwszy) i eka (jedyny); ten Jedyny jest zbiorową gromadą lub całością głównych Twórców, Architektów widzialnego wszechświata. W hebrajskim okultyzmie mają jednocześnie nazwy Achath – Jedyny Żeńskiego Początku i Achad – Jedyny Męskiego Początku. Monoteiści skorzystali (i nadal korzystają) z głębokiego ezoteryzmu kabały, aby zmienić nazwę, pod którą Jedyna Najwyższa Istota znana jest w swoim objawieniu Sefirota-Elohima i nazwali ją Jehovah. Jest to całkowicie arbitralne i przeczące zdrowym zmysłom i logice, ponieważ termin E/oń/m jest liczbą mnogą rzeczownika, tożsamego z liczbą rnnogą słowa Chiim, często z nirn mieszaną. Zdanie z Sepher Jecirah: Achath-Ruah-Elohim-Chiim ujawnia Elohima jako Androgena, przy czym Żeński Początek dominuje, ponieważ to zdanie czyta się: Jedyny jest Ona, Duch Elohimu Życia. Jak już powiedziano Achst (Echat) Żeńskiego Początku i Achad (Echad) Męskiego Początku razem oznaczają Jedynego. Co więcej, w okultystycznej metafizyce istnieją w istocie dwa Jedyne – pierwszy jest na nieosiągalnym poziomie absolutu i nieskończoności, o którym nie są możliwe żadne wnioski czy konkluzje; drugi natomiast występuje na poziomie ernanan-cji. Pierwszy Jedyny nie może się ani wyłaniać, ani dzielić, jest bowiem wieczny, absolutny i niezmienny. Drugi Jedyny, będący odbiciem pierwszego Jedynego (ponieważ jest Logosem lub Iśwarą we wszechświecie iluzji) może tak czynić. Emanuje on, wypromieniowuje z siebie – tak jak wyższa Triada Sefirotów wyłania z siebie Siedem Niższych Sefirotów – Siedem Promieni lub Dhyani-Czochanów, inaczej mówiąc: jednorodny, homogeniczny staje się niejednorodny, heterogeniczny, protyl dyferencjonuje się w elementy. Te jednak, jeśli nie powrócą do swojego pierwotnego elementu, nigdy nie będą mogły przestąpić granicy Laya, czyli zerowego punktu. Ta metafizyczna zasada została bardzo dobrze opisana przez T. Subba Roy'aw jego wykładach o Bhaga-wat Gicie. Powiedziano tam, że: Mulaprakriti (zasłona Parabrahmy) d ziała jako jedna energia przez Logos (lub Iśwarę). Teraz Parabrahman jest jedyną istnością, od której wychodzi i zaczyna swoje istnienie centrum energii, które ja nazwę Logosem [...] On zwany Słowem [...] chrześcijan i on Jest boskim Chrystusem, który jest wieczny w łonie Ojca swego. Zwany jest Awalokileśwarą buddystów [...] Prawie w każde; doktrynie istniało centrum duchowej energii, która jest nie zrodzona i wieczna, a która istnieje w łonie Parabrahmy w czasie Pralai i powstaje (rodzi się, tworzy) jako centrum świadomej energii w czasie kosmicznej działalności... Jak to zaznaczył lektor, parabrahman nie jest tym lub owym, nie jest nawet świadomością i nie może być odnoszony do materii lub czegoś umownego, względnego. Nie jest ego ani też nie-ego czy atmą, ale rzeczywiście jedynym źródłem przejawień (objawień) i postaci istnienia. Tak więc w alegorii Lipiki oddzielają świat czy poziom czystego ducha od materii. Ci, którzy schodzą i wstępują – wcielające się monady i ludzie dążący do oczyszczenia i wchodzenia wzwyż, lecz jeszcze nie osiągający szczytu – mogą przejść przez pierścień Nie przechodź, ale tylko w dniu Bądź z nami; w tym dniu człowiek, oswobodzony z okowów ciemnoty, ignorancji czy nieświadomości i rozumiejący w całej pełni niepodzielność ego wewnątrz swojej jaźni – błędnie przyjmowanej za swoją własność – od uniwersalnego ego (Anima Supra-Mundi) pogrąża się w Jedynej Istności, aby stać się nie tylko jednością z Nami– przejawionymi Życiami, które są Jedynymi Życiami – ale samym Życiem. Astronomiczni e pierścień Nie przechodź, który Lipiki kreślą wokół Trójkąta, Pierwszego Jednego, Sześcianu, Drugiego Jednego, Pentagramu, aby zamknąć je w kręgu, znowu jawi się symbolem 3,1415 lub Pi, zawsze niezbędnym współczynnikiem w matematycznych tablicach; geometryczne figury są w tym układzie cyframi. Zgodnie z filozoficznymi naukami pierścień ten znajduje się poza granicami tego, co w astronomii nazywają mgławicami. Jest to jednak błędne pojęcie, podobnie jak topografia oraz opisy, zawarte w Puranach i innych egzoterycznych pismach o 1008 światach, niebiosach i światach Dewa-Loki. Zarówno w ezoterycznych, jak i świeckich naukach, istnieją światy położone w tak dalekich odległościach, iż światło najbliższego z nich, które dopiero teraz doszło do nasze] nowoczesnej Chaldei, mogło opuścić swoją gwiazdę na długo przed dniem, w którym zostały wypowiedziane słowa: Niech będzie Światło. Ale światy te nie są na poziomie Dewa-Loki lecz w naszym wszechświecie. Chemik dochodzi do laya lub punktu zerowego materialnego poziomu, w którym pracuje, i staje w ślepej uliczce. Fizyk lub astronom wyliczają biliony mil poza mgławicami, ale oni również dochodzą do impasu. Na wpół wtajemniczony okultysta przedstawi sobie ten punkt laya jako istniejący gdzieś na jakimś planie – jeśli nie na fizycznym, to w każdym razie dostępnym ludzkiemu umysłowi. Wtajemniczony jednak wie, że pierścień Nie przechodź nie jest ani miejscowością, ani nie można zmierzyć jego odległości, ale istnieje w absolutności – bezgraniczności. W tej bezgraniczności wtajemniczonego nie ma wysokości, szerokości, długości czy grubości, ale wszystko jest niezmierzoną głębią, rozpościerającą się w dół od fizycznego do parametafizycznego. Stówo w dół jest użyte nie w sensie głębi fizycznej materii, ale w rozumieniu podstawowej głębiny – Nigdzie i Wszędzie. Jeśli uważnie i pilnie zbadamy egzoteryczne i antropomorficzne alegorie narodowych religii, to odnajdziemy w nich ślady doktryny, personifikowanej w pierścieniu Nie przechodź, chronionym przez Lipiki. Swoje odbicie znajduje ona także w naukach sekty Wedanty Wisishadwaity, najbardziej antropomorficznej w całych Indiach. O wyzwolonej duszy czytamy, że po dojściu do Mo-kszy (stan szczęśliwości oznacza uwolnienie od Band-hy, czyli uwięzienia) szczęśliwości, błogości doświadcza w miejscu, zwanym paramapada, które nie jest materialne, ale utworzone z suddhasattwa – jestestwa, z którego jest ukształtowane ciało Iśwary, Pana. Tam Mukty (Jivatmy) (monady), które dosięgły Mokszy, nigdy więcej nie są poddane właściwości materii czy karmy. Niemniej jednak, jeśli chcą, mogą się wcielić na Ziemi, by czynić dobro dla świata. W naszej doktrynie owe dobrowolne reinkarnacje dotyczą Nirmanakajów – przeżytych duchowych pryncypiów człowieka. Droga do Paramapady lub w niematerialne światy z naszego świata nazywa się Devayana. Kiedy człowiek dosięga Mokszy, a ciało umiera to Jiwa (Dusza) razem z Sukszma Szarira – to iluzyjne ciało, senne widziadło, w które są ubrane niżsi Dhyani niebieskiej hierarchii – idzie z serca ciała do Brahmarandry, centrum (korony) znajdującego się w ciemieniu, przechodząc przez Szuszumnę, nerw łączący serce z Brahmarandrą. Dusza przebija się przez Brahmarandrę i podąża w rejon Słońca (Suryamandala), naśladując słoneczne promienie. Zatem wchodzi ona przez ciemną plamę na Słońcu w Paramapadę [...] Na swojej drodze Dusza jest kierowana przez Najwyższą Mądrość, zdobytą (osiągniętą) przez Jogę. Porównaj tę ezoteryczną zasadę z doktryną gnosty-ków, znajdującą się w Pistis-Sophia (Wiedza-Mądrość), w której to rozprawie Sophia (Aszamot) jest przedstawiona jako zagubiona w wodach chaosu (materii) na swojej drodze do Najwyższego Światła, i Christos wybawił ją i pomógł jej wejść na prawą (dobrą) ścieżkę. Warto przy tym zauważyć, iż u gnostyków Christos oznaczał: Nieosobowe Pryncypium, Atmana Wszechświata i Atmę każdej ludzkiej duszy, ale nie Jezusa. W starych manuskryptach koptyjskich, przechowywanych w British Museum, słowo Christos jest zamieniane słowem Jezus i innymi określeniami. – Tak Dusza (Jiwa) podąża do Paramapady z pomocą Athiwahika (nosicieli w przejściu), znanych jako Archi-Aha, Aditya, Prajapati [...] Wspomniane tu Archi są zapewne czystymi Duszami... Żaden Duch oprócz Lipików (Rejestratorów) nigdy nie przekroczył zakazanej linii tego pierścienia; nikt także nie przekroczy jej do dnia następnej Pralai, jest to bowiem granica, oddzielająca skończone – jakkolwiek by było, jest ono nieskończone dla ludzkiego postrzegania – od rzeczywiście Nieskończonego, Dlatego Duchy, do których się to odnosi, a więc te schodzące i wstępujące, są Zastępami, które nieściśle nazywamy Niebiańskimi Istotami. W istocie są one zupełnie kim innym; są bowiem Istotami z Wyższych Światów Hierarchii Bytu, tak wysokimi, że dla nas, śmiertelnych, wyglądają jak bogowie, a zbiorowo jak Bóg. Ale tak my, śmiertelni ludzie, musimy wyglądać dla mrówek, spoglądających na świat przez pryzmat własnych, szczególnych pojęć i miar. Możliwe, że mrówka w palcu urwisa, niszczącego jej mrowisko – efekt wytężonej pracy kilku tygodni według ludzkiego mierzenia czasu, a kilku lat w chronologii owadów –widzi karzącą rękę osobowego Boga. Zniszczenie mrowiska odczuwa boleśnie i przypisuje tę niezasłużoną klęskę związkowi opatrzności i grzechu, być może tak samo jak człowiek widzi rezultat grzechu swojego pierwszego przodka. Kto to wie, kto może potwierdzić lub zaprzeczyć? Największą zarozumiałością naszego wieku, jak i ludzkości w ogóle, jest odrzucanie możliwości istnienia w całym Systemie Słonecznym jakichkolwiek innych, rozumnych i myślących ludzkich istnień, oczywiście poza nami. Jedyne, co współczesna nauka może poświadczyć, to to, iż nie istnieją żadne niewidzialne, rozumne świadomości, żyjące w takich samych warunkach, w jakich my żyjemy. Nie należy jednak negować możliwości istnienia światów wewnątrz światów, w warunkach całkowicie odmiennych od tych, które stanowią naturę naszego świata. Podobnie jak nie jesteśmy w stanie wykluczyć, że może istnieć wiadoma komunikacja pomiędzy niektórymi z tych światów a naszym światem. Wielki filozof niemiecki, Immanuel Kant, zapewnia nas, że taka komunikacja w żadnej mierze nie jest niemożliwa. Kant przyznawał, że jest skłonny potwierdzić istnienie niematerialnych istnień w świecie i pomieszczać swoją duszę w kategoriach tych istnień. Później, nie wiem gdzie ani kiedy, ale będzie wykazane, że ludzka dusza, także w tym życiu, znajduje się w nierozerwalnej łączności ze wszystkimi niematerialnymi istnieniami w Świecie Ducha i ona wywiera na nie wpływ i otrzymuje od nich oddziaływanie. Do wyższego z tych światów, jak nas uczą, przynależy Siedem Stopni czysto boskich duchów; do sześciu niższych należą hierarchie, które czasami mogą być widzialne i słyszalne dla ludzi i które komunikują się ze swoimi ziemskimi potomkami. Potomkami nierozerwalnie z nimi związanymi, albowiem każde pryncypium w człowieku ma swoje bezpośrednie źródło w naturze tych wielkich istot, które odpowiednio dostarczają nam niewidzialnych elementów. Fizyczna nauka powinna roztrząsać fizjologiczne mechanizmy żywych istot i kontynuować swoje bezpłodne wysiłki, starając się rozłożyć nasze uczucia oraz wrażenia umysłowe i duchowe na funkcje ich organów-przewodników. Niemniej należy jasno podkreślić, że wszystko cokolwiek zrobi się w tym kierunku, było już uczynione i nauka dalej nie pójdzie. Stoi ona teraz przed głuchą ścianą, na powierzchni której kreśli swoje wyobrażenia wielkich fizjologicznych i psychicznych odkryć, z których każde następne okaże się niczym więcej jak pajęczyną, utkaną z naukowych fantazji i iluzji. Tylko tkanka naszego fizycznego ciała podlega analizie i fizjologicznym badaniom. Sześć wyższych zasad (pryncypiów), zawierających się w nich, zawsze będzie odbiegało od ręki kierującej animusem, która rozmyślnie pomija i odrzuca okultystyczną wiedzę. Wszystko, co współczesne fizjologiczne poszukiwania w połączeniu z psychologicznymi problemami zrobiły i zrobić mogą, to pokazać, że każda myśl, wrażenie i emocja towarzyszy specyficznym połączeniom molekuł niektórych nerwów. Wniosek naukowców, takich jak Buechner, Vogt i inni, wskazujący, że myśl jest molekularnym ruchem, zmusza do przyznania naszej subiektywnej świadomości całkowitej abstrakcyjności. Tak więc Wielki Dzień Bądź z nami jest wyrażeniem, którego jedyny sens zawiera się w literalnym tłumaczeniu. Jego znaczenie jest bardzo trudne do wytłumaczenia tym, którzy nie są zaznajomieni z mistycznymi dogmatami okultyzmu lub, trafniej, z ezoteryczną mądrością albo budhyzmem (przez jedno d). To wyrażenie, właściwe ostatniemu i tak samo mgliste dla profana, jak egipskie określenie tegoż dnia – Dzień Przyjdź do nas, Jest ono tożsame z pierwszym wyrażeniem, chociaż słowo Bądź w tym wypadku można by lepiej zastąpić jednym ze słów: Zostań lub Odpoczywaj 2 nami, ponieważ to odnosi się do długiego okresu, nazywanego paranirwaną. Dzień Przyjdź do nas [...] jest dniem, kiedy Ozyrys powiedział Słońcu: Przyjdź, Ja widzę go, spotykającego Słońce w Amenti. Tutaj Słońce oznacza Logos (Chrystusa, Horusa) jako centralną (środkową) syntetyczną Istotę i jako rozcieńczoną istotę promienistych istnień; rozcieńczoną w substancji, a nie w istocie. Jak to powiedział wykładowca Bhagawat Gity, nie powinno się przypuszczać (zakładać), że Logos jest tylko jedynym ośrodkiem energii, objawionej przez Parabrahmana. Istnieje wiele innych, a liczba ich jest prawie bez końca w łonie Pafabrahmana. Stąd wyrażenie Dzień Przyjdź do nas i Dzień Bądź z nami, itd. Tak jak kwadrat jest symbolem Czterech Świętych Sil ~ Tetraktys – tak krąg wyraża granicę wewnątrz Nieskończoności, której żaden człowiek, także w duchu, albo dewa lub Dhyan-Czochan nie może przekroczyć. Duchy tych, którzy schodzą i wstępują w przebiegu ewolucyjnego cyklu, przestępują żelazem opasany świat tylko w dniu ich dojścia do progu paranirwany. Jeżeli osiągną go, wówczas będą odpoczywały w łonie Parabrahmana lub w Nieznanej Ciemności, która wtedy dla nich stanie się Jasnością w całym okresie Mahapralai, Wiecznej Nocy, mianowicie 311 040 000 000 000 lat pogrążenia w Brahmanie. Dzień Bądź z nami jest tym okresem Spoczynku (odpoczynku) lub Paranirwaną. Odpowiada dniowi sądu ostatecznego chrześcijan, tak wyraziście materializowanemu w ich religii. W egzoterycznych przekładach egipskich rytuałów dusza każdej zmarłej osoby – od hierofanta do świętego byka Apisa – stawała się Ozyrysem, była ozyryfiko-wana {jednak Doktryna tajemna uczyła, że rzeczywiście ozyryf i kowanie dosięga każdej monady tylko po trzech tysiącach cykli istnienia), tak jak obecnie. Monada, zrodzona z natury i samej Istoty Siedmiu (jej najwyższa zasada (pryncypium) stawała się natychmiast zamkniętą w Siódmym Kosmicznym Elemencie), powinna wypełnić swoje siedmiorakie krążenie (wirowanie) przez cały Cykl Istnienia i Formy, od najwyższej do najniższej; i później ponownie od człowieka do Boga. Na progu Paranirwany przyjmuje ona znów swoją odwieczną Istność (Istotę) i jeszcze raz staje się Absolutem. |