Wstecz / Spis Treści / Dalej

STANCA DRUGA

1. ...Gdzie byli Budowniczowie, Świetliści Synowie Manwatarycznego Brzasku?... W nieznanej ciemności w ich Ah-hi (czochaniczne, dhyani-budhhiczne) parinishpanna. Twórcy form (rupa) z nie-form (arupa) – korzeń świata – Dewamatri i Swabhawat, spoczywający w błogim niebycie.

Dewamatri to matka bogów, aditi czyli kosmiczna przestrzeń. W księdze Zohar zwana jest Sefirą, matką Sefirota, i Shekinah w jej przedwiecznej formie, in absconditio.

Budowniczowie, Synowie Manwatarycznego Brzasku są tymi prawdziwymi twórcami wszechświata. Natomiast w doktrynie dotyczącej naszego Systemu Planetarnego są jego architektami, określanymi także jako Dozorcy Siedmiu Sfer, którzy egzoterycznie są siedmioma planetami, a ezoterycznie siedmioma ziemiami lub sferami (planetami) naszego łańcucha. Siedem wieczności z pierwszej strofy pierwszej stancy dotyczy obu, Maha-Kalpy albo Wielkiego Wieku Brahmy, jak i słonecznej pralai i późniejszego powstawania naszego systemu planteranego na wyższej równi. Jest, jak to się okaże, wiele różnych pralai, rozkładu widzialnych rzeczy.

Parinishpanna także jest summum bonum, absolutnym, tak samo jak paranirwana. Poza tym, będąc ostatnim stanem, jest warunkiem podlegającym, który nie ma żadnego odniesienia do czegokolwiek, z wyjątkiem jednej, absolutnej prawdy (Paramarthasatya). Jest to stan, prowadzący do prawidłowej oceny i uznania znaczenia niebytu, co jest tłumaczone w znaczeniu absolutnego bytu. Prędzej czy później, wszystko, co teraz istnieje widzialnie, będzie w rzeczywistości i faktycznie przebywać w stanie parinishpanna. Ale jest wielka różnica pomiędzy świadomym i nieświadomym bytem. Stan pa-ranishpanna bez paramartha – samo analizującej świadomości, Swasamvedana – nie jest szczęśliwością, a tylko wygaśnięciem na przestrzeni siedmiu wieczności. Tak jest z żelazną kulą, wystawioną na palące promienie słońca, rozgrzaną, ale nie czującą i nie potrafiącą określić ciepła, tak jakby to uczynił człowiek. Jedynie mając czysty umysł, nie zaćmiony przez indywidualność, łącząc zasługi z różnych istnień i poświęcając byt w jego zbiorowości (cały żyjący i czujący wszechświat), człowiek pozbywa się indywidualnego istnienia, stając się jednym z absolutem, w dalszym ciągu w pełni posiadając paramarthę. Zatem, tak jak głosi ezoteryczna filozofia, niebyt jest absolutnym bytem. Zgodnie z jej dogmatami nawet Adi-Budhha (pierwszy lub pierwotna wiedza, mądrość) w czasie swojego objawienia jawi się mają, iluzją, odkąd wszyscy bogowie, łącznie z Brahmą, muszą umrzeć w końcu Wieku Brahmy. To abstrakcja, nazywana parabrahman – bez znaczenia, czy nazwiemy ją Ain-Soph lub, zgodnie ze Spencerem, niepoznawalnym bytem – jest tą jedną absolutną rzeczywistością. To Jedno Bezwtórne Istnienie jest Adwaitą a reszta jest mają, poucza filozofia Adwaity.

2. ...Gdzie była cisza? Gdzie uszy od słuchania? Nie, tam nie było ani ciszy, ani głosu, oprócz Wiecznego Dechu (Ruchu), który nie zna siebie.

W psychologii Wschodu jest fundamentalna idea, zgodnie z którą rzeczy mogą przestać istnieć, a jednak być. Pod tą sprzecznością kryje się pewien fakt natury – należy przede wszystkim zrozumieć w umyśle, co ma istotne znaczenie, a nie mówić o znaczeniu stów. Podobny paradoks mamy w chemii – na pytanie, czy wodór i tlen przestają istnieć, gdy razem tworzą wodę, nie ma jednoznacznej odpowiedzi do dnia dzisiejszego. Jedni argumentują, że podczas parowania wody oba składniki istnieją, inni twierdzą, że gdy woda przechodzi w nowy stan, owe składniki przestają przez pewien czas być sobą. W powyższych rozważaniach nikt nie zakłada, iż nie ulega zmianie stan rzeczy, która stała się inną, a jednak pozostała tą samą.

Istnienie wodoru i tlenu w wodzie może być uznane za stan niebytu, który jest więcej niż rzeczywistym bytem, niż istnienie obu składników jako gazów. W pewnym sensie może to symbolizować stan wszechświata, układającego się do snu, a więc przestającego być, podczas Nocy Brahmy, by zbudzić się ponownie, czyli zjawić, gdy Brzask Manwatary powoła go do egzystencji (bytu).

Dech owego jednego bytu, użyty jest w znaczeniu duchowego aspektu kosmogonii w archaicznym ezoteryzmie. W innych wypadkach jest on zastąpiony odpowiednikiem materialnej równi – ruchem. Ten jeden wieczny element lub wehikuł, zawierający ów element, jest przestrzenią, bezmierną w każdym sensie, współistniejącą z nieskończonym trwaniem, przedwieczną (zatem niezniszczalną) materią i ruchem – absolutnie bezustannym ruchem, który jest Dechem tego Jednego Elementu. Ów Dech nigdy nie ustaje, nawet podczas wieczności pralai.

Jednakże Dech Jednego Bytu nie odnosi się wcale do Jednej Bezprzyczynowej Przyczyny lub do Całego Jestestwa (w przeciwieństwie do Wszystko-bytu, będącego Brahmą, czyli wszechświatem). Brahma czy Hari, czterolicy bóg, który po wydżwrgnięciu Ziemi z wód dokończył dzieła stworzenia, jest uważany za instrument, a nie za idealną przyczynę. Jak dotychczas żaden orientalista nie zrozumiał rzeczywistego sensu tych wierszy w Puranie, które traktują o stworzeniu.

W tych wierszach Brahma jest przyczyną potęg, które będą tworzone dla wykonania dzieła stworzenia. W tłumaczeniu czytamy: A od NIEGO pochodzą możliwości do tworzenia, gdy siaty się rzeczywistą przyczyną, choć – być może – prawidłowiej by było tłumaczyć: a z TEGO pochodzą możliwości, które będą tworzyć, gdy staną się rzeczywistą przyczyną na materialnej płaszczyźnie. Poza tą jedną (bezprzyczynową) idealną przyczyną nie ma innych, do których można by przypisać wszechświat. Najgodniejszy ascetyzm! Przez jego potęgę – potęgę tej przyczyny – każda tworzona rzecz dochodzi przez tkwiącą w niej należną naturę. Tą skuteczną przyczyną w Wedancie i Nyaya jest nimitta, porównana z upadaną, materialną przyczyną. W Sankhya pradhana zawiera funkcje obu. W ezoterycznej filozofii, uzgadniającej te wszystkie systemy, najbliższej wykładni wedanty i adwaity wedantystów, nic innego poza upadaną nie może być przedmiotem rozważań. To, co przyjmują Washwanawcy (Wisishtadwaita) za ideał w przeciwieństwie do rzeczywistego – czy Parabrahman i Iśwara – nie znajduje żadnego odbicia w rozważaniach, zwłaszcza jeśli tyczy tego, co żaden ludzki umysł, nawet któregoś z adeptów, nie może pojąć.

Poznanie samego siebie wymaga świadomości oraz pojęcia, by być rozumnym. Oba ograniczone terminy trzeba odnosić do jakiegokolwiek tematu poza parabrahmą. Zatem Wieczny Dech, który nie zna siebie. Nieskończoności nie można rozumieć jako skończoności. Bezgraniczne nie ma żadnego pokrewieństwa z ograniczonym i uwarunkowanym. W okultystycznych naukach Nieznany i Niepoznawalny Ruchomy, czyli Samoistny, jest absolutną boską esencją. Inaczej bowiem, jak to jest w ograniczonym umyśle tych, którzy opisują nieopisywalne, będąc Absolutną Świadomością i Absolutnym Ruchem jest nieświadomością i bezruchem. Rzeczywista świadomość nie może być orzekana w abstrakcyjnej świadomości, podobnie Jak mokre nie może być uznane za wodę; mokre jest swoim własnym atrybutem i przyczyną mokrości innych rzeczy.

Świadomość mieści w sobie pojęcie ograniczoności i kwalifikacji – coś, czego lub kogo można być świadomym. Ale absolutna świadomość zawiera poznającego, przedmiot poznania i zrozumienie – wszystkie trzy same w sobie i wszystkie trzy Jedno. Żaden człowiek nie jest świadomy więcej niż ta cześć poznania, którą może sobie w danym momencie przypomnieć. Mowa ludzka jest tak uboga, że nie ma w niej terminu rozróżniającego wiedzę o tym, o czym nie myślimy, od wiedzy, której nie można przywołać z pamięci. Zapomnieć jest równoznaczne z nie pamiętać, a o wiele większa trudność może być ze znalezieniem określenia opisującego i rozróżniającego między faktami abstrakcyjnymi i metafizycznymi. Nie zapominajmy przy tym, iż nadajemy nazwy rzeczom zgodnie z pozorem, jaki dla nas przedstawiają. Absolutną świadomość nazywamy nieświadomością, ponieważ sądzimy, że tak być musi; podobnie ciemność określamy jako absolutną, ponieważ w naszym skończonym rozumieniu wydaje się ona szczególnie nieprzenikliwa. A jednak przyznajemy, że nasze postrzeganie takich rzeczy nie jest całkowicie słuszne. Mimowolnie rozróżniamy w naszym umyśle nieświadomą absolutną świadomość od nieświadomości; potajemnie przyznajemy pierwszemu jakąś określoną zaletę, odpowiadającą na wyższym planie naszych myśli temu, co znamy jako naszą świadomość. Nie jest to jednak jakaś tam świadomość, którą zdołamy odróżnić od tego, co przedstawia się nam jako nieświadomość.

3. Jeszcze nie wybita godzina; Promień jeszcze nie błysnął Zarodkiem. Matripadma jeszcze nie nabrzmiała.

Matripadma – Matka Lotus, niepoetyczne określenie, ale jakże obrazowe.

Promień Wiecznej Ciemności, po wydzieleniu, staje się Promieniem Światła, czyli życia, i wchodzi w zarodek, ów punkt w Światowym Jaju, reprezentowany przez materię w jej abstrakcyjnym sensie. Pamiętajmy wszakże, iż określenia punkt nie należy rozumieć w odniesieniu do jakiegoś szczególnego punktu w przestrzeni, zarodek bowiem istnieje wewnątrz każdego atomu, a te z kolei łącznie tworzą Zarodek. Tak sarno nie możemy fizycznym okiem dostrzec żadnego atomu, ale ich zbiór (jeśli tylko to określenie może być dostosowane do czegokolwiek, co jest bezgraniczne i nieskończone) tworzy noumen wiecznej i niezniszczalnej materii.

Jednym z symbolicznych znamion dwojakiej twórczej siły w naturze (materia lub siła na materialnym planie) jest padma, wodna lilia w Indiach. Lotus jest wytworem gorąca (ognia) i wody (pary lub eteru); w każdej filozofii i systemie religijnym ogień reprezentuje Ducha Boskości, czynną, męską, płodzącą zasadę, natomiast eter przedstawia Duszę Materii, światło ognia, bierną żeńską pryncypię, z której wywodzi się wszystko we wszechświecie. Tak więc Eter lub Woda jest Matką, a Ogień Ojcem.

Sir William Jones, a przed nim archaiczna botanika, wykazuje, że ziarno lotosu, jeszcze zanim zacznie kiełkować, zawiera doskonale sformowane, zminiaturyzowane liście, które pewnego dnia staną się wspaniałą rośliną. Tak oto natura daje nam pokaz przedformacji swoich wytworów. Ziarna wszystkich jawnopłciowych roślin rodzą właściwe kwiaty, zawierające w sobie embrionalny zarodek dobrze już uformowanej roślinki. To tłumaczy zdanie: Matripadma jeszcze nie nabrzmiała – zwyczajnaforma, ofiarowana wewnętrznemu korzeniowi idei w archaicznej symbolice.

Lotos lub padma jest bardzo starym i znamiennym symbolem kosmosu i człowieka. Wynika to z tego, że ziarno lotosu zawiera w sobie doskonałą miniaturę następnej rośliny, co potwierdza teorię o duchowym prototypie wszystkich rzeczy, istniejących w niematerialnym świecie, które następnie materializują się na ziemi. Po wtóre lotos rośnie w wodzie, mając swoje korzenie w błocie, natomiast kwiat rozszerza się na powierzchni wody. W tym wypadku lotos uosabia zarówno życie człowieka, jak i kosmosu (wszechświata). Doktryna tajemna uczy, że elementy obu są tożsame i oba rozwijają się w tym samym kierunku. Korzeń lotosu, osadzony w błocie, wyobraża materialne życie; wznosząca się przez wodę ku górze łodyga stanowi istnienie w astralnym świecie; kwiat płynący na powierzchni wody i otwierający się ku niebu jest symbolem duchowego bytu.

4. Jej Serce jeszcze nie było gotowe do przyjęcia Jednego Promienia, aby następnie zrzucić go jako Trzy i Cztery w głębiny Mai,

Podstawowa, pierwotna substancja jeszcze nie przeszła z właściwego jej przedkosmicznego stanu uśpienia w dyferencjowaną obiektywność czy nawet stanie się niewidzialnym (dla człowieka) protylem (przypuszczalnie pierwiastek wszechrzeczy) wiedzy. Kiedy jednak wybije odpowiednia godzina, będzie podatna na fohato-we wyrażenie myśli boskiej – chodzi o Logos, męski aspekt anima mundi – alai i otworzy się Jej Serce. Wówczas dochodzi do dyferencjacji i trójca (Ojciec, Matka, Syn) zostaje przetworzona w czwórnię. W tym znajduje się źródło oraz początek podwójnego misterium Trójcy i Niepokalanego Poczęcia. To jest pierwszy, podstawowy dogmat okultyzmu, dotyczący uniwersalnej łączności (jednorodności) pod trzema aspektami. To doprowadziło do przedstawiania bóstwa jako absolutnej łączności, zawsze niedostępnej dla niepojętnych, skończonych umysłów. Jeśli wierzysz w siłę działającą w korzeniu rośliny lub wyobrażasz sobie korzeń tkwiący pod ziemią, musisz także myśleć zarówno o jej łodydze lub pniu, jak i o jej kwiatach czy liściach. Nie można więc wyobrazić sobie siły niezależnej od tych rzeczy. Życie może być poznane tylko i wyłącznie przez Drzewo Życia...

Idea Absolutnego Zjednoczenia w naszym pojęciu byłaby całkowicie bezużyteczna, gdybyśmy nie mieli przed oczami czegoś konkretnego, zawierającego takież zjednoczenie. Bóstwo, będąc absolutne, musi być i wszechobecne, zatem nie może być ani jednego atomu, nie zawierającego Go w sobie. Korzeń, pień, liczne gałęzie i liście to wyraźne, pojedyncze obiekty, ale razem tworzą one tylko jedno drzewo. Kabała mówi, że Bóstwo jest Jedno, ponieważ jest Ono nieskończone. Jest potrójne, zawsze bowiem się przejawia. Przejawianie jest potrójne w swoich aspektach, gdyż wymaga, jak mawiał Arystoteles, trzech pryncypiów dla każdego naturalnego ciała, aby stały się przedmiotowymi. Owe zasady to istota, kształt oraz materia.

Wedantysta, filozof Wisishtadwaity, rzekłby, że chociaż jest jedyna, niezależna Rzeczywistość, to Para-brahman jest niepodzielny w swojej Troistości. On jest Trójcą – Parabrahman, Chit i Achit, natomiast ostatnie dwa podlegają Rzeczywistości i nie mogą oddzielnie istnieć. Mówiąc inaczej: Parabrahman jest Istotą niezmienną, wieczną i niepoznawalną, natomiast Chit (At-ma) i Achit (Anatma) są jego właściwościami, tak jak forma i kolor są właściwościami jakiejkolwiek rzeczy. Są one okryciem, ciałem lub atrybutem (Sharira) parabrah-mana. Niemniej okultysta mógłby wiele powiedzieć przeciwko tej tezie, podobnie jak i wedantysta adwajty.

Tajemna Istota w umyśle wielkiego filozofa, Arystotelesa, oznaczała to, co okultyści nazywają prototypami, utrwalonymi w astralnym świetle – najniższym poziomie i świecie duszy świata (anima mundi). Połączenie (zjednoczenie) tych trzech zasad jest uzależnione od czwartej – Życia – promieniującej z najwyższych szczytów nieosiągalnego, aby stać się uniwersalnie rozcieńczoną esencją na objawionych planach istnienia (bytu).

Ta czwórnia {Ojciec, Matka, Syn jako Jedność i czwórnia w sensie żywej manifestacji) była środkiem prowadzącym do prawdziwie archaicznej idei o niepokalanym poczęciu, skrystalizowanej ostatecznie w dogmat chrześcijańskiego Kościoła, który antropornorfizował tę metafizyczną ideę ponad wszelki zdrowy rozsądek.

Aby to dokładnie zrozumieć, należy czytać kabałę, studiować jej numeryczne metody i tą drogą dojść do początków owego dogmatu. To zrozumienie jest czysto astronomiczne, matematyczne i, nade wszystko, metafizyczne. Męski element w naturze (uosabiany przez męskie bóstwa i Logosy – Wiraj, Brahma, Horus, Ozyrys itp.), zrodzony przez (a nie od) niepokalane (materialne) źródło, uosobioną Matkę – abstrakcyjne bóstwo, będące bezpłciowym, a także nie Istotą, ale bytem lub samym życiem – mając Matkę nie może nie mieć Ojca.

Wyjaśnijmy to matematycznie, mową Źródła Miar. Autor tegoż dzieła, wskazując na miarę człowieka i jego numeryczną wartość, pisze: Człowiek fest także Jehowy Miarą, ponieważ 113x5=565, a wartość 565 można przedstawić również w postaci 56.5x10=565. W tym wypadku Człowiek – numer 113, staje się czynnikiem 56.5x10, a kabalistyczne czytanie tego ostatniego liczbowego wyrażenia daje Jod, He, Vau, He czyli Jehovah... Rozwinięcie 565 w 56.5x10 zostało celowo zrobione, aby przedstawić wyłanianie się męskiego Jod z żeńskiej He, czyli narodzenie się męskiego elementu 2 niepokalanego źródła, a więc niepokalane poczęcie. Na ziemi owo misterium dokonuje się powtórnie, według widzów na boskim planie. Syn Niepokalanej, Niebiańskiej Dziewicy (czyli niezdyferencjonowanego protylu, bezkształtnej mgławicy, prarnaterii w jej nieskończoności) ponownie rodzi się na ziemi jako Syn ziemskiej Ewy, naszej Matki-Ziemi, i staje się Ludzkością jako Całość – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość – Jehovah bowiem (Jod, He, Vau, He) jest androgenem, męskim i żeńskim w jednej postaci. Powyżej – Syn jest całym wszechświatem, poniżej – Syn jest ludzkością. Trójca, czyli trójkąt, staje się Tetrakty-sem, świętym pitagorejskim numerem, doskonałym Kwadratem i sześciotwarzowym sześcianem na ziemi. Ten Makroprozop {Ogromna Twarz) teraz jest Mikropro-zopem (Małą Twarzą). Kabaliści mówią: Starodawność Dni, schodząca na Adama Kadmona (ludzkość), które używa za swój wehikuł, przez który się przejawia, przekształca się w Tetragrammaton (czterolitemwe imię Boga – J.H.V.H. ). Obecnie jest w głębinach Mai, Wielkiej Iluzji, a między sobą a rzeczywistością ma astralne światło, wielkiego zwodziciela człowieka o ograniczonych zmysłach, o ile wiedza (zrozumienie) przez Para-marttiasatya (Absolutny Byt, Najwyższa Prawda) nie przyjdzie z pomocą.

5. Jeszcze nie było Siedmiu Synów, zrodzonych z Tkaniny Światła. Ciemnością był Ojciec-Matka, Swabhawat, a Swabhawat był w Ciemności.

W podanych tu strofach Doktryna tajemna zajmuje się przed wszystkim, choć nie całkowicie, naszym Systemem Słonecznym, w szczególności zaś naszym łań* cuchem planetarnym. Zatem Siedmiu Synów jest twórcami tego ostatniego. Dokładne wyjaśnienie przedstawimy później.

Swabhawat to plastyczna esencja, która wypełnia wszechświat, korzeń wszystkich rzeczy. Swabhawat jest konkretnym aspektem abstrakcji, zwanym w hinduskiej filozofii mulaparakriti. To jest ciało duszy i to, czym byłby; eter dla akaszy, która jawi się pobudzającą zasadą pierwszego. Chińscy mistycy zrobili z tego synonim by~ tu. W Yih-shu-lu-kia-lun, chińskim przekładzie Ekaśloka-Siastra Nargajuny, mówi się, że termin byt czy sub-hawa (Yeu po chińsku) oznacza Istotę (substancję) dającą istotę (substancję) samej sobie; jest również tłumaczony jako bez czynu i z czynem; natura, która nie ma własnej natury.

Subhawa składa się z dwóch słów: Su – słuszny i bhawa – stan bytu. Natomiast w określeniu Swabha-wafwystępuje Swa, co znaczy sam. Można więc powiedzieć, że Subhawa to słuszny stan bytu, słuszny byt, zaś Swabhawat– sam byt.

6. Tych dwoje jest Zarodkiem, a Zarodek jest jeden. Wszechświat wciąż był ukryty w Boskiej Myśli i Boskim Łonie...

Boska Myśl nie oznacza idei boskiego myśliciela. Wszechświat nie tylko przeszły, teraźniejszy i przyszły – tak, jak to przedstawia ludzka, skończona idea, wyrażana przez skończony umysł – lecz wszechświat w swojej całości, jak Sat (termin nieprzetłumaczałny), Absolutny Byt z przeszłością i przyszłością, skrystalizowany w wiecznym teraz, jest tą Myślą, drugorzędnie przejawianą czy przyczyną przejawienia. Brahma (nie-przejawiony, neuter) jako Mysterium Magnum Paracelsusa jest absolutną tajemnicą dla ludzkiego umysłu. Brahma, męsko-żeński aspekt i antropomorficzne odzwierciedlenie brahmana, jest wyobrażalny dla pojęć ślepo wierzących, chociaż odrzucany przez ludzki, dojrzały w swej pełnoletności urnysł.

Stąd twierdzenie, że w czasie, by tak rzec, prologu dramatu tworzenia, czyli początku kosmicznej ewolucji, wszechświat – Syn – wciąż leży, spoczywa ukryty w Boskiej Myśli, która jeszcze nie przeniknęła Boskiego Łona. Idea ta – co warto zapamiętać – jest korzeniem, źródłem wszystkich alegorii o Synu Boskim, zrodzonym z niepokalanego poczęcia czystej dziewicy.